Nie dała sobie w kaszę dmuchać
Janachowska nie zamiotła tej sprawy pod dywan i powiedziała wprost, że żadnego małżeństwa nie rozbiła. A dziecko ze starszym o 27 lat przedsiębiorcą jest długo wyczekiwanym owocem ich miłości. Pokazała też wiadomości od Smaszcz, która przed wybuchem afery przymilała się do niej z sugestią, żeby Janachowska zapoznała ją z którymś z kolegów męża.
Teraz okazuje się, że Janachowska i jej mąż chcieli pociągnąć Smaszcz do odpowiedzialności prawnej za te słowa. Gwiazda Polsatu powiedziała w rozmowie z Pomponikiem, że ostatecznie nie zależy im na procesie i domaganiu się przeprosin. - Bo ona udowodniła, że jej słowa nie mają żadnego znaczenia. Więc jej przeprosiny też nie miałyby dla mnie żadnego znaczenia. Najbardziej nas zdenerwowało, że uderzyło w nasze dziecko. Natomiast stwierdziliśmy, że szkoda zachodu, szkoda naszego czasu, naszego życia, zdrowia, energii. Sądy zawsze zabierają ci czas, to są nerwy - wyznała Janachowska.