Poruszające wyznanie Ewy Minge. "Pomagałam odejść konającej mamie"
Ewa Minge bardzo kochała swoją matkę. Jak się okazuje, pogodzenie się ze śmiercią bliskiej osoby, jest dla projektantki wprost nie do zniesienia. Artystka zastanawia się nad sensem tak ogromnego cierpienia.
Ewa Minge to kobieta sukcesu. Jednocześnie podkreśla, że nieobce są jej cierpienie i powracające pytanie "Dlaczego ja?". W 2009 r. projektantka pożegnała najbliższą swojemu sercu osobę - mamę. Kobieta niespodziewanie zachorowała na raka, a niespełna kilka miesięcy później zmarła.
Ewa do dziś nie jest w stanie pogodzić się ze śmiercią ukochanej rodzicielki. Celebrytka towarzyszyła jej do samego końca i była wiernym świadkiem jej cierpienia. "Miałam takie myśli, gdy mama oddychała już jak maszyna, że wystarczyło położyć jej poduszkę na twarzy, by pomóc jej odejść. Zastanawiałam się, czy w ostatnich chwilach podłączyć ją do kroplówki, ale to byłoby przedłużenie cierpienia, podlewanie kwiatka, który nigdy nie wstanie" – wyznaje Minge na łamach autobiograficznej książki "Życie to nie bajka".
Okres żałoby wspomina jako niezwykle bolesny, a na pytanie fanów o sens cierpienia nie zna jednej, prostej odpowiedzi. Wspomina jednak słowa, które przyszły jej do głowy, kiedy "pomagała odejść konającej mamie".
ZOBACZ TEŻ: Ewa Minge "W łóżku z Oskarem". "Najwięcej w życiu zaszkodziłam sobie sama"
"Wiesz dziecko, kiedy Michał Anioł dostał za zadanie wyrzeźbić pajacyka ku radości gawiedzi, trzy razy machnął dłutem i pajac był gotowy. Ale kiedy dostał za zadanie wyrzeźbić człowieka na podobieństwo boskie, pracował w kamieniu i w bólu długimi latami, ręce mu krwawiły, plecy bolały. Chcę dziecko, abyś była podobna do mnie." - wyznaje na Instagramie artystka.
Minge opowiada, że w noc odejścia matki, bardzo długo nie mogła zasnąć. Zaznacza, że ta noc zmieniła wszystko. Jej życie wreszcie nabrało sensu.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Trwa ładowanie wpisu: instagram