Jej upadek powinien być przestrogą. Tuszyńska zmarła podczas libacji
Teresa Tuszyńska, zwaną polską Brigitte Bardot, mogła zrobić wielką karierę filmową, ale wolała imprezować. Jej największym dramatem życiowym była niespełniona miłość do biseksualnego Adama Pawlikowskiego, znanego chociażby z "Popiołu i diamentu". Po jego samobójczej śmierci stoczyła się na dno. Ostatni mąż, kompan do kieliszka, nie miał jej za co pochować.
Jej upadek powinien być przestrogą. Tuszyńska zmarła podczas libacji
Aktorka Teresa Tuszyńska stała się sławna jeszcze jako nastolatka po roli w filmie "Do widzenia, do jutra", w którym partnerowała Zbigniewowi Cybulskiemu. To była jej przepustka do wielkiego filmowego świata, a zarazem do życia towarzyskiego "high society", suto zakrapianego alkoholem. Kazimierz Kutz nazwał Tuszyńską "Tetetką". Jej inicjały znakomicie kojarzyły mu się z radzieckim pistoletem i zabójczym temperamentem jednocześnie.
"Diablica, prowokatorka i chichotka, ze wszystkiego umiała się śmiać. Bezczelna, wolna i niekonwencjonalna" - charakteryzował koleżankę w książce "Będzie skandal. Autoportret".
Podczas zdjęć do "Białego niedźwiedzia" 17-letnia Tuszyńska podeszła do scenarzysty i reżysera, siadając temu drugiemu na kolanach.
- Co wy tak, panowie, pier...e? Przecież wy nic nie umiecie, niczego nie wymyślicie - zdobyła się na szczere wyznanie wobec starszych już panów.
Na planie tego filmu poznała miłość swojego życia.
Świadkiem na ślubie był przypadkowy taksówkarz
Adam "Duduś" Pawlikowski był aktorem-amatorem, uwielbianym w środowisku filmowym lat 50. i początku 60. Jego inteligencja, wiedza, znajomość języków obcych i osobisty urok działały na każdego. Tuszyńska z miejsca straciła dla niego głowę.
"Zachwyciła się wyrafinowaniem i tajemniczością Adama, zobaczyła w nim ucieleśnienie artysty. On zachłysnął się jej urodą i wdziękiem [...]. Jej wieloletni dramat polegał na tym, że Pawlikowski ją uwiódł. Ona się śmiertelnie zakochała. A potem całe życie robiła wszystko, by Pawlikowski się w niej zakochał. Niby była jego dziewczyną, ale jakby nią nie była. Trzymali się luźno, schodzili i rozchodzili. To był nieudany i toksyczny związek" - wspominał Kutz.
Odtrącona, po raz kolejny, Tuszyńska postanowiła zagrać ukochanemu na nosie. Przyjęła oświadczyny jego najlepszego przyjaciela Jana Zamoyskiego, stawiając tylko jeden warunek: ślub miał się odbyć natychmiast. Wiedziała, że zadurzony w niej arystokrata zgodzi się na to bez dyskusji. Świadkami byli przypadkowy taksówkarz oraz kolega pana młodego, mijający ich przed chwilą na skuterze.
"Z emocji rzygał i rzygał"
Ślub z Zamoyskim był zemstą na "Dudusiu", obliczoną na natychmiastowy efekt. Tuszyńska miała już wcześniej zaplanowane spotkanie z kochankiem w restauracji.
"Chciała, by przed kolejnym obiadem z Adamem byli już małżeństwem. Pobrali się i przyszli na ten obiad razem. Adam już siedzi przy stoliku, a Teresa z miejsca przechodzi do rzeczy: 'Pozwól, że przedstawię ci mojego męża…'. Adam bez słowa wstał i poszedł do łazienki. Z emocji rzygał i rzygał. Dopięła swego: zakochał się w niej straszliwie" - relacjonował Kutz.
Po tym wydarzeniu Pawlikowski zaczął być chorobliwie zazdrosny o Tuszyńską, ale ciągle trzymał ją na dystans i rozwiewał nadzieje na trwały związek.
Miłość wbrew wszystkim
Małżeństwo z Zamoyskim przetrwało niecały rok. Mąż nie wytrzymał jej imprezowego stylu życia.
"Lubiła bywać w dziwnych miejscach, gdzie normalni ludzie nie chodzili. Jeździła tam na picie" - opowiadał po latach w książce "Tetetka. Wspomnienie o Teresie Tuszyńskiej".
Niedługo po rozwodzie aktorka wyszła za mąż za reżysera dźwięku Włodzimierza Kozłowskiego. Kiedy już mocno się wstawiła, przypominała mu, że wcale go nie kocha i ciągle myśli o Pawlikowskim.
Tuszyńska, mimo zadry w sercu, nie odwróciła się od kochanka w najgorszym dla niego okresie, kiedy, najprawdopodobniej szantażowany przez SB w związku ze swoją biseksualną orientacją, zgodził się zeznawać w sprawie przeciwko Januszowi Szpotańskiemu. Poeta naraził się władzy komunistycznej satyrą "Cisi i gęgacze", w której niemiłosiernie kpił z systemu oraz z Władysława Gomułki personalnie.
Po procesie Pawlikowski spotkał się z ostracyzmem środowiska, nie miał z czego żyć. Dodatkowo nasiliła się u niego choroba dwubiegunowa afektywna. Tuszyńska karmiła go i wspomagała finansowo.
"Zostawiłem jej mieszkanie, niech robi, co chce"
Drugie małżeństwo Tuszyńskiej zakończyło się po 10 latach.
"Powstrzymywanie jej od picia alkoholu nie było łatwe. Któregoś dnia powiedziałem, że dosyć już tego wszystkiego. Że zostawiłem jej mieszkanie, niech robi, co chce, rozwód nie rozwód, wszystko zaakceptuję. Mieszkanie bardzo szybko sprzedała. A pieniądze? Powiedziała, że komuś pożyczyła, a ten ktoś jej nie oddał. A może po prostu przepuściła" - wyznał Włodzimierz Kozłowski w "Tetetce".
Teresa Tuszyńska miała wtedy 30 lat. Jej kariera w modelingu i filmie była już skończona. Przez kilka lat zachodni producenci filmowi, m.in. z polecenia Romana Polańskiego, słali do niej oferty, ale ona je ignorowała. W rodzimej branży stała się czarną owcą z powodu nałogu. Nikt nie chciał z nią pracować.
"Coraz częściej nawalała w pracy, o ósmej czy dziesiątej, gdy zaczynało się kręcenie zdjęć, często dopiero trzeźwiała, a potem, zdarzało się, znikała z planu nagle i bez uprzedzenia" - pisał Kazimierz Kutz.
"Tetetka" nigdy nie zdecydowała się na odwyk, bo uważała, że nie ma problemu z alkoholem. Najbardziej gorzką cezurą w jej życiu była śmierć ukochanego "Dudusia".
Libacje i burdy
W 1976 r. Adam Pawlikowski rzucił się z warszawskiego mieszkania na ósmym piętrze. Po jego śmierci Teresa Tuszyńska całkowicie zerwała kontakty ze środowiskiem artystycznym i pogrążyła się w alkoholizmie "na amen".
W 1990 r. wzięła ślub z Janem Perzyną, z którym lubiła po prostu balować. Imprezy w ich mieszkaniu były burzliwe. Dochodziło do burd i musiała interweniować policja.
19 marca 1997 r., po jednej z libacji, Teresa Tuszyńska już się nie obudziła.
"O śmierci siostry powiadomił mnie Perzyna. Wieczorem przyszedł do mnie i powiedział: 'Teresa nie żyje, ale nie stać mnie, żeby ją pochować'. Załatwiłem wszystkie formalności i ją pochowałem. Nie chorowała. W życiu. Prawdopodobnie dostała wylewu, albo zawału serca. Nie wiem" - opowiadał Bogdan Tuszyński, brat aktorki.
"Jej nieszczęście polegało na tym, że jak piękny motyl wpadła w to środowisko kompletnie nieprzygotowana. [..] Zniszczono jej osobowość, rozkradziono ją" - podsumował Kazimierz Kutz.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wybieramy się na wakacyjną podróż śladami hitowych filmów i seriali, zachwycamy się słoneczną Taorminą, przypominamy najbardziej wstrząsające odcinki "Black Mirror" i komentujemy nowy sezon show Netfliksa. A na koniec sprawdzamy, jak wypadł Marcin Dorociński w "Mission:Impossible". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.