Łysiejący agent
Hugo Weaving, choć na koncie ma wiele innych udanych kreacji, przyznawał, że po premierze „Matrixa” widzowie kojarzą go już niemal wyłącznie z postacią agenta Smitha.
- Mimo wszystko uznałem, że ta rola warta jest ryzyka. Ostatecznie lepiej być kojarzonym z dobrą rolą w ciekawym filmie niż z jakąś wielką klapą - twierdził jednak w "Gazecie Wyborczej".
I dodawał ze śmiechem, że kiedy oglądał się na ekranie, przeżył mały szok:
- Spoglądałem na samego siebie powielonego w tylu egzemplarzach i zastanawiałem się: "O rany, naprawdę już tak strasznie łysieję?".