Zacieśnianie więzi
Podróż do Indii, kolebki buddyzmu, z jednej strony była dla muzyka ważną duchowo wyprawą. Nie od dziś wiadomo, że Tymański jest buddystą. Z drugiej jednak była bardzo trudną, bo podczas niej musiał się pogodzić z odejściem ojca.
– Wyjechałem w trudnym momencie życiowym. Umierał mi tata. Miałem nadzieję, że nie odejdzie w czasie, kiedy byłem w Azji. Zdarzyło się to miesiąc później. Byłem wdzięczny tacie, że wytrzymał i mogłem go jeszcze zobaczyć – wyznał w rozmowie z "Faktem".