Tymański przeżył w Indiach trudne chwile. "Wyjechałem, kiedy umierał mi tata"
GALERIA
Podczas gdy większość uczestników "Azja Express 2" do pary dobierała sobie innych celebrytów albo swoich przyjaciół, Tymon Tymański postanowił do Indii i Sri Lanki zabrać swojego najstarszego, 23-letniego syna, Lukasa. Luki, jak mówią na niego bliscy, to owoc związku Tymańskiego z Simone Hellman, Szwajcarką, którą przed laty poznał w przejściu podziemnym. Para była ze sobą jakiś czas, aż w końcu Simone poprosiła Tymona, aby został ojcem jej dziecka. Choć muzyk nie był wtedy gotowy do roli taty, przystał na tę propozycję. Z perspektywy czasu Tymański przyznał, że to była bardzo egoistyczna decyzja. Lukas wychowywał się bowiem bez ojca, ponieważ drogi Simone i Tymona rozeszły się. Dziś panowie mają ze sobą bardzo dobry kontakt, i jak się okazuje, są dla siebie wsparciem w smutnych, rodzinnych chwilach. Na planie "Azja Express" dali tego dowód.
Bliżej z synem
Dopiero parę lat temu relacje ojca z synem uległy znacznej poprawie. Lukas zdecydował się przeprowadzić na stałe do Polski. Co więcej, okazało się, że podobnie jak ojciec, ma duży talent muzyczny. Lukas jest perkusistą zespołu The Fruitcakes, który wydał ostatnio płytę "The Friutcakes 2". Panowie mieli coraz więcej okazji do spędzania razem czasu, nie tylko na koncertach, ale choćby na wspólnych jam sessions. Wyjazd do Indii dodatkowo dał im trochę czasu tylko dla siebie.
Zacieśnianie więzi
Podróż do Indii, kolebki buddyzmu, z jednej strony była dla muzyka ważną duchowo wyprawą. Nie od dziś wiadomo, że Tymański jest buddystą. Z drugiej jednak była bardzo trudną, bo podczas niej musiał się pogodzić z odejściem ojca.
– Wyjechałem w trudnym momencie życiowym. Umierał mi tata. Miałem nadzieję, że nie odejdzie w czasie, kiedy byłem w Azji. Zdarzyło się to miesiąc później. Byłem wdzięczny tacie, że wytrzymał i mogłem go jeszcze zobaczyć – wyznał w rozmowie z "Faktem".
Psychiczny odpoczynek
Wyjazd ojca z synem w tym trudnym momencie nie był więc przypadkowy. Miał jeszcze zacieśnić ich więzy. Tymański przyznał, że właśnie w ten sposób chciał ofiarować swojemu najstarszemu synowi maksimum uwagi i czasu, których dotąd im brakowało. Panowie mogli wzajemnie wspierać się w smutnych chwilach.
– Dla nas ten wyjazd był też odpoczynkiem psychicznym od tej sytuacji – przyznał w "Fakcie".