Urszula Dudziak w Polsce była gwiazdą. Za granicą ukradli jej wszystko
Urszula Dudziak stawiała pierwsze kroki na polskiej scenie muzycznej jako nastolatka. Kiedy miała 30 lat, wyjechała z mężem na podbój USA. Odniosła tam wielki sukces, jednak początki w Nowym Jorku były dla niej naprawdę traumatyczne.
Urszula Dudziak wyjechała do Nowego Jorku i zamieszkała na Manhattanie w 1973 r. Towarzyszył jej ówczesny mąż i muzyczny partner, Michał Urbaniak. Wokalistka zdobyła tam rozgłos występami na prestiżowych festiwalach i w legendarnej sali koncertowej Carnegie Hall. Ale zanim to nastąpiło, musiała pokonać wiele przeciwności losu.
Już na samym początku Dudziak i Urbaniakowi ukradli samochód, który tam kupili. Później złodzieje włamali się do ich pokoju hotelowego i ukradli kosztowności, które udało im się wywieźć z Polski.
- Przemyciliśmy na sobie do Nowego Jorku trochę złota, a Michał miał dolary wszyte w pasek. Byliśmy w jakiś sposób przygotowani na początki – opowiadała po latach "Super Expressowi".
Sharon Stone dowiedziała się o sytuacji w Polsce. Nie gryzła się w język
Dudziak wspominała, że zamieszkała z mężem w hotelu przy 31. Alei, który był "hotelem dla prawie bezdomnych".
- Pewnego wieczoru, kiedy poszliśmy do znajomych na przyjęcie, to nas obrabowali – wyznała Dudziak, która miała dużo biżuterii, bo "Michał jak się czasami narąbał i była awantura, to na przeprosiny kupował mi coś ze złota".
Kiedy wrócili do mieszkania, drzwi były uchylone, a wewnątrz panował totalny bałagan. Dudziak pamięta, że tamtej nocy stracili złoto, radio, a nawet skórzaną kamizelkę. Policjant, który przyjął zgłoszenie, pocieszył ich słowami: "Dobrze, że was tu nie było, bo by was zakatrupili".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Dudziak wiedziała, że policjant nie przesadza, bo w latach 70. tamta okolica była bardzo niebezpieczna.
- Kiedyś po zmroku strach było wejść do Central Parku. Widziałam kiedyś człowieka, który siedział na chodniku z poderżniętym gardłem. To był straszny widok – wyznała Urszula Dudziak.