Virginia Roberts musiała opuścić szpital. A nie ma wyniku testu
- Grozili mi zakażeniem - komentuje Virginia Roberts, którą świat poznał po tym, gdy opowiedziała o seksualnych praktykach księcia Andrzeja (syna królowej Elżbiety II) i Jeffreya Epsteina.
Pisaliśmy wam, że Virginia Roberts ma objawy, która mogą wskazywać na zarażenie się koronawirusem. Obawy kobiety nie są bezpodstawne i trudno się dziwić, że poprosiła o pomoc lekarzy. W Australii, gdzie mieszka, jest już ponad 6 tys. osób z COVID-19. Przybywa też ofiar.
"Bardzo się teraz boję. Mam problemy z oddychaniem, gorączkę i kaszel. Modlę się, żeby wynik testu na COVID-19 nie był pozytywny" - napisała na Twitterze.
Zobacz: Jak gwiazdy spędzają pandemię?
Roberts nie jest już w szpitalu. - Zostałam zmuszona do opuszczenia szpitala, choć mam gorączkę i problemy z oddychaniem. Lekarz groził, że zamknie mnie na oddziale C-19 (dla pacjentów, u których zdiagnozowano już COVID-19), choć nie ma jeszcze wyniku mojego testu - poinformowała za pośrednictwem Twittera.
Roberts przyznała, że opieka medyczna w jej rodzinnym mieście Cairns, to farsa.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Podjęłam decyzję. Wolałam wrócić do domu niż narazić się na niebezpieczeństwo. To nie pierwszy raz, gdy lekarze chcą mnie narazić. Lata wcześniej zafałszowali mój wiek i oddali mnie w ręce Jeffreya Epsteina - dodała, odnosząc się do głośnej sprawy pedofila-milionera.
Tu trzeba przypomnieć, że Roberts jest jedną z głównych oskarżycielek Jeffreya Epsteina (zmarłego) i księcia Andrzeja. Panowie, którzy się przyjaźnili, mieli wykorzystywać nieletnie dziewczyny do seksualnych praktyk. Virginia była jedną z nich. To po jej zeznaniach FBI postanowiło przyjrzeć się bliżej synowi królowej Elżbiety II.
Kobieta miała współżyć z brytyjskim księciem kilka razy w latach 1999-2002. Do pierwszego razu miało dojść, gdy była nieletnia. Wyjawiła, że została przymuszona do uprawiania z nim seksu. Syn królowej Elżbiety II wszystkiemu zaprzecza.