Waldemar Obłoza spędził 3,5 roku w domu dziecka
Moment, gdy ojciec odprowadzał swoich najmłodszych synów na przystanek autobusowy, gdy ci mieli pojechać do placówki opiekuńczej w Płocku, był dramatyczny.
- Łza popłynęła mu po policzku i ja w tym momencie przestałem mieć ochotę jechać, chciałem wrócić do domu. Ale to był proces nie do odwrócenia. Pamiętam, że ojciec nam nie machał, stał i długo za nami patrzył. Już zawsze go będę takiego pamiętał - wspominał Obłoza.