Wiecznie żywa księżna Diana
Diana tuż przed ślubem dowiedziała się, że Karol ma kochankę.
Tak. Mało brakowało, a Diana odwołałaby ślub. Ale przecież ślubna machina była już tak rozkręcona: zaproszone wszystkie koronowane głowy, transmisja telewizyjna, promocja Młodej Pary w Londynie sięgnęła zenitu: kubki, czapeczki, koszulki, talerze - wszystko z wizerunkami Diany i Karola. Najgorsze było to, że ona nie miała się komu wyżalić, bo wszyscy uważali, że przesadza. Matki przy niej nie było, teściowa oschła i zdyscyplinowana do granic możliwości, z siostrą Karola, czyli księżną Anną nigdy nie była zaprzyjaźniona. Jej własne siostry to typowe, pozbawione uczuć arystokratki, nawet nie chciały o tym słyszeć, bo uważały, że Diana ma do spełnienia obowiązek i już! "Duty first".
Karol też raczej żenił się z poczucia obowiązku?
_On nawet nie miał szansy się zastanowić, czy w ogóle kocha swoją przyszłą żonę, czy chce z nią być. Media, paparazzi oszaleli. Naciski były zewsząd. Rodzina czekała na ślub. Ich małżeństwo zostało zawarte zaledwie po kilku spotkaniach. I nie były to romantyczne randki we dwoje, tylko oficjalne spotkania, zawsze w otoczeniu kilku osób. Karol widział coraz bardziej, że do siebie nie pasują. Ona wpadała w histerię, płakała, tęskniła, wydzwaniała do niego. On tego nie rozumiał. Ale nawet jeśli miał wątpliwości, to nie mógł się już wycofać. Nie chodziło tylko o to, że opinia publiczna nie wybaczyłaby mu tego kroku, ponieważ Brytyjczycy od razu pokochali Dianę, ale (jak powiedział jeden z członków rodziny królewskiej już po fakcie), jeśli Karol postanowiłby odwołać ślub, zrujnowałby przyszłość Diany. Kto pragnąłby kobiety odtrąconej przez księcia Walii? _