Wstrząsające słowa Dody. "Gdy dzwonił, dostawałam duszności"
Doda w najnowszym wywiadzie zdobyła się na wyjątkowo szczere wyznania na temat swojego związku z Emilem Stępniem. Opowiedziała o przemocy psychicznej, której miała doświadczyć z jego strony. Jej słowa potrafią wstrząsnąć.
Doda znana jest nie tylko z licznych skandali, lecz także ze szczerości. Nie za wiele osób w polskim show-biznesie może pochwalić się tak ciętym językiem. W związku z aferą wokół filmu "Dziewczyny z Dubaju" piosenkarka udziela ostatnio wielu wywiadów, w których pełno jest odważnych wyznań.
W rozmowie z "Wprost" Doda przyznała, że uciekła z domu dwa lata temu. Pozew rozwodowy złożyła dopiero pół roku temu, bo musiała poświęcić ten czas na to, by stanąć na nogi.
Zobacz też: Doda wynajęła do swojego filmu luksusowy jacht. Cena łodzi zwala z nóg
- Nikomu o niczym nie mówiłam, bo bałam się, że nikt nie stanie po mojej stronie. Byłam przekonana, że wszyscy zwalą na mnie, że "szalona Doda" znowu coś wywinęła. Byłam na psychicznym dnie - wyznała.
Przyznała, że nie ma obecnie żadnego kontaktu z Emilem Stępniem. - Kiedy jeszcze miałam, gdy dzwonił, a jego imię pojawiało się ekranie telefonu, dostawałam duszności ze stresu. Nie mogłam oddychać. Zresztą on o tym doskonale wie - wyjawiła gazecie.
Doda przytoczyła także historię z planu zdjęciowego "Dziewczyn z Dubaju", która oddaje zachowanie jej byłego partnera.
- Mój mąż pojawiał się na planie zdjęciowym, gdy ja bardzo zmęczona łapałam godzinę snu na ławce przy marinie w Cannes. I on potrafił do mnie podejść i powiedzieć: "D...ę ci widać, obróć się bardziej do jachtów, to może coś zarobisz" - zrelacjonowała "Wprostowi".
Przypomnijmy, że wokół filmu, którego Doda jest współproducentką, jest ostatnio bardzo głośno z kilku powodów. Wyszło m.in. na jaw, że Stępień nie pozwolił reżyserce obrazu, Marii Sadowskiej, a także Dodzie dokonania ostatecznych poprawek w montażowni.
Z kolei Piotr Krysiak, autor książki "Dziewczyny z Dubaju", ujawnił, że Stępień zalega z płatnościami. Wielu pracowników z ekipy filmowej nie dostało wynagrodzeń. - To, że sama nie zarobię na tym filmie, wiem od wielu miesięcy, odkąd dowiedziałam się od prokurator, że Emil jest winny inwestorom 45 mln zł - powiedziała Doda w rozmowie z "Wprost".
Jedno jest pewne – sprawa wokół "Dziewczyn z Dubaju" szybko się nie skończy.