"Nie rób scen"
To prawda, że Polacy są nietolerancyjni? Spotykasz się z tym?
Uważam, że jest ten kraj dość mocno zamknięty, jeśli chodzi o różnorodność. Ale chyba dlatego, że nie mają tego na co dzień – mieszkałam 6 lat w Rzymie i tam w jednym autobusie jest cały świat – wszystkie języki, wszystkie kolory skóry, rozmiary oczu itp. Od Pakistanu do Meksyku. To może denerwować, choć mnie nie denerwuje.
Polacy bardzo szybko się obrażają za narodowe kwestie, czego nie rozumiem. Jak dotykasz orła czy flagi, to koniec, a ja tego nie mogę zrozumieć, bo nie jestem ani osobą nacjonalistyczną, ani patriotyczną. Wiem, że nawet mówiąc to wzbudzam już emocje, nie wiadomo czy mogę być jedną z was? A jednak świat się zmienia i trzeba za tym nadążać, takie zamknięcie się nic nie da.
Uważasz, że Twój nowy spektakl może coś zmienić w tej kwestii?
Ja kiedy gram nie mam zamiaru zmieniać nikogo. Ale wiem, że daję do refleksji prawdę. To co pokaże, będzie prawdziwe, będę szczerze mówiła do ludzi, bez upiększeń. Śmiesznie i nie śmiesznie. Każdy będzie miał po tym swoją refleksję a może i nawet zmianę, kto wie. Myślę że to może być ciekawe właśnie dlatego, że w Polsce jest tak mało różnorodności.
A nie boisz się, że Polacy na widowni mogą się obrazić?
Nie, wiesz dlaczego? Po pierwsze dlatego, że ja staram się wyciągać te nasze dobre cechy, nad nimi warto popracować i polepszać. Po drugie to są piosenki włoskie, a nie np. niemieckie czy rosyjskie. A Włosi i Polacy zawsze byli w dobrej relacji. W hymnie polskim są Włochy, a we włoskim jest Polska. Zawsze się lubiliśmy. Ja nie robię żadnej krucjaty na rzecz żadnej z nacji. Pokazuję jakie są problemy we Włoszech, a jakie w Polsce. Nie kłóćmy się, nie myślmy że nasz świat jest najważniejszy, stwórzmy własny światopogląd, niekoniecznie zgodny z tym czego nas od zawsze uczono.