Wywiad z Moniką Mariotti: Uciekłam z Włoch przez Berlusconiego!
Monika Mariotii
Monika Mariotti, gwiazda znana m.in. z "Drugiej Szansy" czy "Nie rób scen", ale też uznana aktorka teatralna, opowiedziała nam dlaczego zdecydowała się zamieszkać w Polsce, jaki wpływ na jej decyzję miała polityka, na czym aktorzy zarabiają w Polsce i o co ludzie pytają ją na ulicy. Zdradziła też z jakimi stereotypami wobec Polaków i Włochów najczęściej się spotka. Czy odczuwa brak tolerancji ze strony naszych rodaków?
Dlatego, że moja mama jest Polką. Mam podwójne korzenie i był to dla mnie najbardziej naturalny wybór. Tu miałam dziadków, rodzinę. A dlaczego akurat w takim momencie? Bo we Włoszech już mi się po prostu nie chciało żyć. Uznałam, że jak już znam język, będzie mi łatwiej poznać ludzi albo znaleźć pracę.
Wszystko to, co Polacy uznają za piękne, to pogoda i fajni, sympatyczni ludzie. Ale może to nie wystarczyć, żeby być szczęśliwym, często tam nic nie działa, albo łatwo olewają problemy, zależy też jaka mentalność każdemu pasuje. Mi pasuje bardziej polska. Poza tym ostatnie 25 lat politycznie było tak źle, że ludzie tracili pracę, zwłaszcza w naszej branży. Zamykano teatry, bo Berlusconi zrobił naprawdę straszny bajzel w tym kraju. Bardzo go za to nie lubię. Uważam, że też po części to on spowodował, że wyjechałam z kraju.
Ja nie miałam wyboru. W pewnym momencie, kiedy zamykali teatry, to co mogłam zrobić? W Polsce wiele się mówi, pisze o tym, że też teatry mają ciężka sytuację.
Na razie tak. Ja uważam, że w Polsce do tej pory – a jestem tu od 7 lat – jest o wiele lepiej niż we Włoszech. To jest bardzo widoczne, i każdy Włoch to widzi, np. moi znajomi którzy przyjeżdżają do Polski. Tu jest jeszcze entuzjazm, gdy pojawia się pomysł, znajdą się ludzie, którzy powiedzą „ok, robimy to”. Czasem nie ma za dużo pieniędzy, ale warto próbować, ludziom się chce to robić. Tam z kolei jest totalna rezygnacja. Ale też oni nie są razem, nie łączą się, każdy myśli o swojej działce i próbuje jakoś wybrnąć z tego wszystkiego, natomiast Polacy jeszcze mają poczucie wspólnoty.
A jak będzie później w Polsce? Nawet, gdyby było bardzo źle, a niektóre ustawy które widziałam mogą nam bardzo utrudnić życie, jeśli przejdą, to będzie widać efekty za rok, za dwa. Wtedy ja mogę znowu wszystko zmienić. Ale będę żałować, bo dobrze jest mi w Polsce.
Monika Mariotii
Monika Mariotii
Ja też wolę teatr. Czuję się jak w domu, lubię żywy kontakt z ludźmi. Ale nie ukrywam, że telewizja uczy mnie bardzo wielu nowych rzeczy. Kocham też kino.
To koncert, który teraz przygotowuję – „Spaghetti Poloneze”, który będzie miał premierę 27 czerwca w Teatrze Syrena. Bardzo ważną postacią jest Michał Lamża, z którym pracuję, jesteśmy takim zgranym duetem muzycznym. Razem robiliśmy też mój spektakl o Ninie Simone „Moja Nina”. Artur Kot, który robi ze mną programy podróżnicze w TVN jest reżyserem i współautorem, bardzo mi pomaga. Pomysł jest mój. _
_Wiadomo, że na spektaklu nie zarabia się tak dobrze jak w telewizji, ale możliwość śpiewania włoskich piosenek, rozbawienia ludzi jest świetną perspektywą.
Monika Mariotii
Spektakl jest po włosku, więc jest temperament, energia, słońce, muzyka, tańce. Ja proponuję widzom koncert włoskiej piosenki, ale nie takiej sprzed 30 czy 40 lat. To są piosenki które ja lubię i słucham, są z ostatnich 20 lat. Choć mogę zdradzić, że nieśmiertelne „Volare” też jest, ale w zupełnie nowej wersji. _
_Będzie też moment, kiedy będę mówiła o tym kraju, co tam się zdarzyło, także w sferze politycznej, o stronie etnicznej, która tutaj jest totalnie nieznana. Uważam, że to będzie dobre, bo Polacy też się czegoś nowego dowiedzą, nie tylko „Italiano Vero” – nie przypadam za tą piosenką! Nie mogę tego śpiewać.
Tu jestem odbierana jako Włoszka, tam jako Polka. Niech każdy sobie wybierze jak chce mnie widzieć.
"Druga Szansa"
Ułatwia! Np. jak jestem w urzędzie, to panie się zachwycają jakie piękne nazwisko, jak pięknie brzmi! A we Włoszech to brzmi jak przysłowiowy Kowalski. Egzotyka jest moją częścią od zawsze. Będąc osobą z mieszanymi korzeniami, pół na pół, zawsze byłam odbierana jako coś innego. Nie jestem niczym pełnym, w 100%.
Ja do tej pory grałam tylko Polki (śmiech). Kiedy uczę się roli, bardzo staram się pilnować, dobrze wszystko wymawiać. Na pewno potrzebuje więcej czasu niż przeciętny Polak, żeby się dobrze nauczyć tekstu, żeby brzmieć płynnie.
Nie, samouk. Znając 6 języków wiem gdzie są haczyki.
Nie słyszałam o takim stereotypie jeśli chodzi o aktorów, bardziej że gwiazdorzą a z tym się mogę zgodzić. Niedawno kobieta zatrzymała mnie na ulicy i pytała, czy jestem aktorką, czy dziennikarką? Ludzie trochę nie wiedzą, co ze mną zrobić. W tym nowym spektaklu śpiewam, więc jeszcze to. Jestem aktorką i definiuję się jako aktorka. Ale oprócz tego robię programy podróżnicze, które strasznie mi się podobają, więc jestem też wokalistką, podróżniczką i nauczycielką włoskiego. Uczyłam przez 17 lat i nadal uczę, bo uwielbiam tę pracę. Za to z wykształcenia jestem filologiem rosyjskim. Więc trochę jak z pochodzeniem – wszystkiego po trochu (śmiech).
Ostatnio miałam mało czasu, więc nie przyjmowałam nowych studentów. Ale pamiętam że jak uczniowie zobaczyli moją rolę matki, to na lekcję wchodzili przez próg już wystraszeni, bo ta matka jest taka straszna i zastanawiali się, czy ja też taka jestem (śmiech). Była w nich wyraźna zmiana.
Nie wiem… Została mi zaproponowana bardzo duża rzecz, ale odmówiłam. Telewizja w takim sensie nie jest dla mnie, ja bym wolała grać w filmach, w teatrach, mieć kolejne fajne role w serialach czy w jakimś mądrym sitcomie – to jak najbardziej.
Ja jestem w tym, widzę to od kulis, jestem częścią tego. Są rzeczy, które w ogóle mi się nie podobają, nie są zgodne z moim światopoglądem, z tym w co ja wierzę. To jest tak jak w sytuacji, kiedy zbliża się do Ciebie ktoś, przy kim czujesz że może być niebezpieczny, nie chce Ci się z nim gadać. I ja staram się trzymać z daleka od takich sytuacji. Czasami jest ciężko. Pokazywanie się na ekranie bez roli wydawało mi się zupełnie nie potrzebne. Ludzie mogą oceniać moją rolę, jak ja gram, a nie jak Monika Mariotti się ubiera, czy ma lepsze buty od Kożuchowskiej czy od Popławskiej, kurczę, wszystko mi jedno! To nie jest najważniejsza część naszego życia. Poza tym, z aktorkami, z którymi do tej pory pracowałam, nigdy nie ścigałyśmy się ani planie ani na bankietach.
Bardziej opowiadam o tym, jak ja mimochodem mogę obserwować te dwa światy, bo patrzę na Polaków i okiem Włoszki widzę ogromne różnice, i z kolei we Włoszech próbuję tłumaczyć ludziom że polskie cechy są super. Fajnie jest złączyć dobre cechy, a nie tylko powielać krzywdzące stereotypy.
Że Polacy piją, to jest pierwsze. Ale te zdania też się zmieniły, kiedyś, w latach ’90 przyjeżdżali ludzie biedni, ogromna fala opiekunek dla starszych ludzi. Ale w Polsce poprawiło się na tyle, że już nie ma tego zjawiska. Polacy bardzo szybko uczą się włoskiego, a w drugą stronę nie ma szans.
Za to Polacy mówią, że Włosi kradną, że są za głośni, ale też uśmiechnięci, kobiety za nimi szaleją. Ja tego w ogóle nie kumam! Co mają Ci Włosi dla tych Polek? Bawi mnie to, ale mogę zrozumieć. O tym też będzie na spektaklu. Potem wiele zakochanych Polek tam zostaje, a później się rozstają, bo nie dają z nimi rady, są za silne.
"Nie rób scen"
Uważam, że jest ten kraj dość mocno zamknięty, jeśli chodzi o różnorodność. Ale chyba dlatego, że nie mają tego na co dzień – mieszkałam 6 lat w Rzymie i tam w jednym autobusie jest cały świat – wszystkie języki, wszystkie kolory skóry, rozmiary oczu itp. Od Pakistanu do Meksyku. To może denerwować, choć mnie nie denerwuje.
Polacy bardzo szybko się obrażają za narodowe kwestie, czego nie rozumiem. Jak dotykasz orła czy flagi, to koniec, a ja tego nie mogę zrozumieć, bo nie jestem ani osobą nacjonalistyczną, ani patriotyczną. Wiem, że nawet mówiąc to wzbudzam już emocje, nie wiadomo czy mogę być jedną z was? A jednak świat się zmienia i trzeba za tym nadążać, takie zamknięcie się nic nie da.
Ja kiedy gram nie mam zamiaru zmieniać nikogo. Ale wiem, że daję do refleksji prawdę. To co pokaże, będzie prawdziwe, będę szczerze mówiła do ludzi, bez upiększeń. Śmiesznie i nie śmiesznie. Każdy będzie miał po tym swoją refleksję a może i nawet zmianę, kto wie. Myślę że to może być ciekawe właśnie dlatego, że w Polsce jest tak mało różnorodności.
Nie, wiesz dlaczego? Po pierwsze dlatego, że ja staram się wyciągać te nasze dobre cechy, nad nimi warto popracować i polepszać. Po drugie to są piosenki włoskie, a nie np. niemieckie czy rosyjskie. A Włosi i Polacy zawsze byli w dobrej relacji. W hymnie polskim są Włochy, a we włoskim jest Polska. Zawsze się lubiliśmy. Ja nie robię żadnej krucjaty na rzecz żadnej z nacji. Pokazuję jakie są problemy we Włoszech, a jakie w Polsce. Nie kłóćmy się, nie myślmy że nasz świat jest najważniejszy, stwórzmy własny światopogląd, niekoniecznie zgodny z tym czego nas od zawsze uczono.