Uratowała "niepotrzebny mebel"
O tym, co działo się w życiu rodziny Zamachowskich, wiedzieliśmy wszyscy, choć nikt o to nie prosił. Taką telenowelę mogliby wymyśleć wprawieni scenarzyści, a napisała ją sama Zamachowska. Miała nadzieję, że ślub będzie ostatnią sensacją z ich wspólnego życia. Niestety wywiadem, którego udzieliła magazynowi „Viva” niedługo po ceremonii, wzburzyła dzieci Zbyszka, które nie brały udziału w tym wydarzeniu. Najstarsza córka aktora, Maria wystosowała list otwarty do macochy, w którym podkreśliła, że ona i jej rodzeństwo nie życzą sobie kontaktu z nią, a to że mają wspólne nazwisko, nie czyni z nich rodziny.
A Zamachowska opowiadała w „Vivie” takie rzeczy, których wstydziłoby się wiele dzieci rozwodników. - Ten wspaniały skomplikowany facet był od wielu lat nieszczęśliwy. Kiedy z naszych rozmów powoli wyłonił się obraz mężczyzny, który od lat funkcjonował w swoim związku właściwie jako niepotrzebny mebel, przesuwany z kąta w kąt, coś we mnie pękło. Nie z litości, ale z czułości, tkliwości wobec geniusza. Pomyślałam sobie, że jeśli tylko jest to możliwe, oddam Zbyszkowi radość życia, którą miał, kiedy poznaliśmy się przed 30 laty, i której nie miał, kiedy spotkaliśmy się trzy lata temu – mówiła.