Co z Rynkowskim? "Żal było na niego patrzeć"
Pandemia odcisnęła piętno na wielu osobach, w tym także na artystach, którzy stracili źródła dochodów i odcięto im możliwość koncertowania. W nowej rzeczywistości Rynkowski odnalazł się z trudem.
Ryszard Rynkowski był jedną z czołowych gwiazd polskich scen przez wiele lat. Jednak w ostatnim czasie więcej niż o jego muzycznych sukcesach jest o problemach ze zdrowiem czy nieciekawej sytuacji finansowej. Piosenkarz w trakcie pandemii był odcięty od swojego ulubionego zajęcia, które dawało mu mnóstwo radości i pozytywnej energii - od koncertowania, występowania przed publicznością. Nie brakowało doniesień o tym, że Rynkowski jest bezrobotny, a jego partnerka boi się, że przejdzie kolejne załamanie nerwowe.
Dziś relacje o prywatnym życiu Rynkowskiego są skrajne. Co się u niego dzieje?
Ryszard Rynkowski: Nie byłem na żadnym leczeniu. Ta historia to bzdura
"Na żywo" publikuje wypowiedzi osób z bliskiego otoczenia Ryszarda Rynkowskiego. "Sąsiad" komentuje, jak piosenkarz miał się w trakcie pandemii i obowiązkowej izolacji, którą rząd nałożył na obywateli w najgorszym momencie pandemii koronawirusa.
- Żal było na niego patrzeć. Miotał się jak lew po klatce, bo to człowiek nienawykły do nicnierobienia - czytamy.
Z drugiej jednak strony "Na żywo" podkreśla, że sytuacja Rynkowskiego nie była tak zła, jak można by wywnioskować. Artysta już jakiś czas temu zainwestował w centrum rehabilitacji, dzięki któremu może być spokojny o comiesięczną wypłatę, nawet jeśli nie gra koncertów. Podkreślają też, że dzięki żonie Edycie, Rynkowski polubił aktywność fizyczną, która nie tylko pomogła mu trzymać formę, ale pozwoliła na odcięcie się od zmartwień.
- Widać, że bardzo mu to pomaga. Siedzenie i zastanawianie się, co dalej i kiedy w pełnym wymiarze wróci na scenę, było dla niego frustrujące. Za namową Edytki polubił aktywność - komentuje "przyjaciel" rodziny.
- Muszę być zdrowy, bo chciałbym wiedzieć, na jakie studia pójdzie mój syn - przyznaje sam Rynkowski, który dzisiaj może cieszyć się już z koncertowania.
"Na żywo" przypomina epizod z 2016 r., gdy Rynkowski groził, że się zabije i wymachiwał bronią, przez co trzeba było wezwać policję.
- Tylko cudem nie doszło do tragedii. Na szczęście wokaliście udało się wyjść z życiowego zakrętu i zostawić koszmar za sobą. Po tym zdarzeniu bardzo się zmienił. Po koncercie wsiada do samochodu i jedzie do siebie. (...) Rozpoczęcie dnia z żoną i synem to dla niego priorytet - podaje gazeta.