Byli przyćmieni popularnością ojca
Dziećmi zajmowała się w dużej mierze ich matka. Pomagała odrabiać im lekcje, gotowała, dbała, by niczego im nie brakowało. Jednak muzyk wiedział, jak wkupić się w ich łaski. Zawsze po przyjeździe do domu kupował im prezenty. Czasem zabierał je na spacery, jednak nie zawsze kończyły się one przyjemnie.
- Chodzenie z nim po mieście nie było przyjemne. Czuliśmy się jak kaczuszki, które idą za przywódcą stada, kaczorem, który rozdawał autografy. Nie wiadomo było, czy nas nie zgubi na tym spacerze – mówiła Katarzyna w rozmowie z tygodnikiem.