Zemsta męża Dody? A miało być tak pięknie
Dorota Rabczewska nie ma szczęścia w miłości. Artystka może liczyć na wiernych fanów, ale nie do końca na swych życiowych partnerów. Przed nią kolejny rozwód, który jak się okazuje, może trochę potrwać.
Dorota Rabczewska to jedna z najbardziej znanych w Polsce gwiazd show-biznesu. Na scenie artystka lubi błyszczeć i szokować. W życiu prywatnym jednak ceni sobie spokój zaufanie, wierność i szacunek partnera. Jeszcze do niedawna wydawać by się mogło, że piosenkarka odnalazła prawdziwą miłość.
Emil Stępień, bo tak nazywa się mąż Dody, stał się dla niej opoką, zwłaszcza w chwilach trudnych. Mężczyzna wspierał Rabczewską, także podczas batalii sądowych z jej byłym partnerem, Emilem Haidarem.
Doda weszła na plan swojego filmu. Pokazała pierwsze ujęcia
Para wzięła nawet sekretny ślub w Hiszpanii, o którym zrobiło się głośno dopiero po ich powrocie do Polski. Wydawać by się mogło, że tworzą idealny związek, zwłaszcza że łączyło ich nie tylko uczucie, ale także pasje i plany zawodowe, a jednak... sielanka nie trwała długo.
Kilka miesięcy temu, ku zaskoczeniu opinii publicznej, Doda wyznała na swoim Instagramie: "Złożyłam pozew o rozwód. Decyzja była długo przepracowana, przemyślana i jest ostateczna".
Fani nie kryli zaskoczenia, wielu zadawało sobie pytanie, co mogło być przyczyną tak nagłego rozstania. Rabczewska ucięła jednak jakiekolwiek spekulacje, twierdząc, że publicznego "prania brudów" nie będzie.
Jak donosi tygodnik "Na Żywo", zachowanie producenta filmowego nie jest zgodne z jej zapewnieniami. Stępień od ponad sześciu miesięcy nie odebrał pozwu rozwodowego złożonego przez artystkę.
"Emil zachowuje się tak, jakby nie chciał dać piosenkarce wolności. Dopiero kilka dni temu, po sześciu miesiącach od złożenia przez nią pozwu w sądzie, udało mu się go odebrać. (...) Trudno jednak nie zauważyć rażącej opieszałości z jego strony. Może to próba sił, a może zwykła złośliwość, która ma uprzykrzyć życie Dodzie?" - relacjonuje tygodnik.