Zjadłem lody Magdy Gessler, żebyście wy nie musieli. I więcej nie spróbuję
Magda Gessler znana jest z tego, że jak coś sygnuje swoim nazwiskiem, to musi być to dobrej jakości. Jednak nie zawsze okazuje się to prawdą, czego dowodem jest jej marka lodów Ice Queen. Sprawdziliśmy jej lodziarnie w dwóch miastach i werdykt jest jednoznaczny – jest drogo i niesmacznie. I nie jesteśmy w naszej opinii odosobnieni.
Magda Gessler dwa lata temu postanowiła wejść na rynek z nową marką lodów o jakże wymownej nazwie Ice Queen. Lodziarni w Polsce było i wciąż jest rzecz jasna bez liku, ale wyroby restauratorki na tle konkurencji miały wyróżniać się tym, że powstały według rodzinnej receptury, stworzonej na Sardynii przez prababcię Gessler, którą na grunt polski przeniosła babcia Halina. To ona otworzyła pierwszą kawiarnię w Słupsku.
Gessler chciała nie tylko podtrzymać tradycję, ale też powrócić w ten sposób do rodzinnych stron, "najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa". Chwaliła się, że lody powstają tylko z naturalnych składników, bez dodatkowych aromatów czy udoskonalaczy.
Ice Queen Magda Gessler zdradza: "Loda trzeba dobrze ukręcić"
Ice Queen funkcjonuje jako franczyza – właściwie każdy może otworzyć własną lodziarnię, korzystając, co tu ukrywać, z najbardziej rozpoznawalnego nazwiska kulinarnego w naszym kraju. To sprawia, że punktów z ofertą lodów Gessler jest w Polsce naprawdę dużo – przyczepy, wyspy czy kawiarnie znajdziemy nie tylko w wielkich miastach jak Warszawa czy Kraków, ale także w Śremie czy Giżycku. Co istotne, cena nie jest narzucona przez gwiazdę. Każdy lokal, w którym sprzedawane są Ice Queen, dostosowuje cenę do swoich potrzeb.
Poza standardowymi smakami w ofercie Ice Queen są też te bardziej wyszukane, m.in. jogurt z wiśnią, rafaello, krówka, czarny sezam, sernik z marakują czy guma balonowa. Nie brakuje też lodów o smaku alkoholowym – do wyboru mamy piwo, malinę z winem oraz prosecco. Właśnie te dwa ostatnie smaki udało nam się sprawdzić w dwóch różnych miejscach – Warszawie i Giżycku.
Zanim przejdę do opisania swoich wrażeń z wyprawy do jednego z warszawskim punktów Ice Queen, wspomnę jeszcze o tym, że gdy w 2019 r. otwierały się pierwsze lodziarnie, tłumy waliły, by sprawdzić, co tym razem wymyśliła Gessler. W tekście w "Wyborczej" możemy przeczytać, że choć ludzie narzekali na cenę, to chwalili w szczególności lody o smaku prosecco. Za to zupełnie inny obraz przedstawiają opinie ludzi, które znajdziemy w Google – z 54 ocen średnia jest zatrważająco niska, bo wynosi zaledwie 2,2. Jak to zobaczyłem, poczułem się zaniepokojony.
Gdy wszedłem poczytać opinie ludzi, to ten niepokój tylko wzrósł. Większość osób napisała, że lody Gessler są po prostu niedobre. Niektórzy stwierdzili nawet, że od dawna nie jedli czegoś tak okropnego. Krytykowano małe porcje i cenę. Co ciekawe, najnowsza opinia była o punkcie, do którego poszedłem, znajdującego się na ulicy Świętojańskiej 2, w restauracji "Polka", należącej oczywiście do Gessler.
Ktoś nie tylko bardzo negatywnie odniósł się do samych lodów, ale także do wyglądu samego miejsca: "Pani Magdo, proponuję zacząć ‘Kuchenne rewolucje’ od siebie. Gdybym nie przyszedł na miejsce, to bym nie uwierzył. Okienko, z którego sprzedawane są lody, wygląda bardzo obskurnie. To nie jest wielki problem, żeby zadbać o to miejsce. Z pewnością, gdyby nie pani zdjęcie na reklamie, to nikt by się nie zdecydował na zakup lodów" – napisał internauta. I z grubsza miał rację.
Dość powiedzieć, że gdy zobaczyłem okienko, to od razu rzuciło mi się w oczy, że w lewym górnym rogu i na drzwiach jest… pajęczyna. Miejsce rzeczywiście nie wygląda zachęcająco, a mówimy o lokalizacji na Starym Mieście, gdzie przechadza się sporo osób, w tym turyści.
Zakładałem, że będę ostro zastanawiał się nad wyborem smaku. Jednak ku mojemu rozczarowaniu miałem niewielkie pole do popisu, bo mogłem wybrać jedynie truskawkę, jogurt z wiśnią, czekoladę, piwo, pomarańczę, prosecco oraz malinę z winem. Lody włoskie akurat mnie nie interesowały, bo te dostanę wszędzie.
Po chwili zastanowienia stwierdziłem, że zaszaleję – zamówiłem prosecco i pomarańczę. Faktycznie tanio nie było – za obie gałki zapłaciłem łącznie 14 zł (dwa lata temu za jedną gałkę trzeba było zapłacić w tym miejscu aż 9 zł!). Plus jest taki, że gałki były całkiem spore, co przeczy opiniom internautów. Niestety rozmiar nie poszedł w parze z jakością – lód był po prostu niesmaczny. Pomarańcza była zbyt gorzka, co mnie natychmiast odrzuciło, bo nie tego się akurat spodziewałem. Prosecco wypadło trochę lepiej, ale wciąż nie można mówić o czymś, co zwala z nóg – brakowało wyrazistości w smaku. Przede wszystkim oba lody wydały mi się zbyt wodniste, bardziej przypominały sorbet.
Zdarzyło mi się wcześniej jeść lody rzemieślnicze o smaku alkoholowym (w tym przypadku Jagermeistera) w gdańskiej lodziarni Miś i, co tu dużo mówić, było to o wiele przyjemniejsze doświadczenie.
Ice Queen w Giżycku
Tak się składa, że udało nam się sprawdzić także jeszcze jeden punkt Ice Queen, który znajduje się w Giżycku. Od razu rzuca się w oczy, że mieszkańcy tej niewielkiej miejscowości mają w czym wybierać, co widać na zdjęciu poniżej.
Nasza redaktorka postawiła na lód o smaku maliny z winem. Za jedną, 60-gramową gałkę zapłaciła 6 zł, czyli o złotówkę taniej niż w Warszawie. Ta ciekawie zapowiadająca się receptura również nie sprostała jej oczekiwaniom – okazało się, że wina w ogóle nie było czuć, a lód smakował jak lekko wytrawny, malinowy sorbet. Zdarzały się też grudki, co jak na taką cenę nie powinno mieć miejsca.
Wychodzi na to, że niskie oceny internautów nie biorą się znikąd – lody marki Gessler pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Pewne jest, że żadnego innego już nie spróbujemy.
Próbowaliśmy skontaktować się z przedstawicielami marki lodów oraz z samą Magdą Gessler, by uzyskać komentarz. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.