Aktor od 90 dni walczy z powikłaniami koronawirusa. Żona informuje o jego stanie
Historia Nicka Cordero to przestroga dla wszystkich, którzy bagatelizują koronawirusa. Aktor trafił do szpitala w kwietniu i do tej pory w pełni nie wyzdrowiał. Miał amputowaną nogę, a lekarze mówili jego żonie, że będzie musiała się z nim pożegnać. Amanda Kloots inforumuje, co teraz się dzieje.
Nick Cordero to znany w Stanach aktor telewizyjny, filmowy i gwiazda Broadwayu. Do szpitala trafił 1 kwietnia po tym, jak wystąpiły u niego niepokojące objawy początkowo wzięte za zapalenie płuc. Jego stan szybko i drastycznie się pogorszył. Wirus spowodował duże uszkodzenia płuc, miał gorączkę, obniżone ciśnienie krwi i zakłócenia pracy serca. Problemy zaczęły się nawarstwiać.
Zobacz: Mieczysław Opałka, polski "pacjent zero" gościem WP
Jak relacjonowała Amanda Kloots, kilka dni po przyjęciu do szpitala doszło do zakrzepicy. Krew nie dopływała do pałców stopy. Na początku próbowano ratować organizm Nicka lekami rozrzedzającymi krew. Tyle że po nich wystąpiły problemy z ciśnieniem i krwawienie w jelitach. Leki trzeba było odstawić i lekarze podjęli trudną decyzję o amputacji prawej nogi.
Aktor od blisko 90 dni cały czas przebywa w szpitalu. Jego żona co kilka dni publikuje relację o jego zdrowiu.
Na Instagramie ostatnio podzieliła się krótkim updatem sytuacji męża. Przyznała, że Cordero czuje się lepiej, ale cały czas przebywa na oddziale intensywnej terapii.
- Gdy jedna rzecz jest już OK, to druga się psuje. I gdy z tą drugą jest dobrze, to coś innego dzieje się źle. Dla mnie najważniejsze jest teraz pytanie: kiedy przerwiemy ten okrutny krąg - komentuje krótko.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Więcej o stanie zdrowia męża napisała 3 dni wcześniej.
"Nick jest naprawdę słaby. Wyobraź sobie, że masz grypę i przez tydzień twoje ciało próbuje wyzdrowieć. Teraz wyobraź sobie, co czuje Nick po tym wszystkim, co przeszedł i jak długo jeszcze będzie musiał zdrowieć" - napisała.
Z jej wpisu dowiadujemy się, że Cordero nie mówi. Porozumiewa się z otoczeniem, ruszając oczami w górę i w dół. Porusza szczęką, gdy coś go boli. Nick poza tymi drobnymi ruchami nie jest w stanie wykonać żadnych innych. Jego stan zdrowia wydaje się być już jednak stabilny.
⠀
"Czy to sprawia, że chcę się poddać? Czasami tak, nie będę kłamać. Marzę, że wejdę do jego pokoju, a on obdarzy mnie wielkim uśmiechem i złapie mnie za rękę. Ale zamiast czuć się pokonaną, chce być zdeterminowana! Oddaje mu swoją energię. Mówię mu, jakie cele stawiają przed nim lekarze. Upieram się, że on jest w stanie robić różne rzeczy. Może ludzie patrzą na mnie jak na wariatkę. Może myślą, że nie rozumiem, w jak złym jest stanie, bo uśmiecham się i śpiewam w jego pokoju. Ja po prostu nie mam zamiaru się smucić i dobijać siebie, ale i jego samego. Nie tego by ode mnie oczekiwał" - napisała.
⠀
Trwa ładowanie wpisu: instagram