Aktorka wspomina rozmowę z Ewą Demarczyk sprzed kilku dni. "Nie myślałam, że będzie ostatnią"
Poznały się w Piwnicy pod Baranami. Ewa Demarczyk i Grażyna Barszczewska były przyjaciółkami, które utrzymywały zażyłe relacje przez lata. Kilka dni przed śmiercią "Czarnego anioła" odbyły długą rozmowę. Aktorka zdradziła, czego dotyczyła.
Ewa Demarczyk była jedną z najwybitniejszych osobowości scenicznych w naszym kraju. Zdobyła popularność dzięki takim utworom jak "Karuzela z Madonnami", "Rebeka" czy "Grande Valse Brillante". Zawsze towarzyszyła jej aura tajemniczości - od wielu lat unikała obecności w mediach i nie występowała na scenie.
Kilka dni przed śmiercią odbyła długą rozmowę z wieloletnia przyjaciółką, Grażyną Barszczewską. - Nie myślałam, że będzie naszą ostatnią - powiedziała aktorka w rozmowie z Polskim Radiem. - Na wszystkich zawsze robiła ogromne wrażenie. Nikt nie jest w stanie jej zastąpić - podkreślała.
Artystki podczas ostatniego telefonicznego kontaktu wspominały czasy młodości. - Ostatnio, gdy rozmawiałyśmy, wspominałyśmy naszych wspólnych profesorów i atmosferę szkoły teatralnej, która jeszcze nie nazywała się Akademią - opowiada Barszczewska.
Aktorka zdradziła też, że Ewa Demarczyk nie była ulubienicą grona pedagogicznego. Jej warunki zewnętrzne, dykcję i głos oceniano jako dostateczne.
- Te nasze wielkie autorytety również są omylne. Oprócz wielkiej pracy, jaką wykonała Ewa w rozwoju, był w niej ogromny potencjał. Była szalenie wymagająca od siebie [...]. Wszyscy to potwierdzają, że wykonała niebotyczną pracę, była artystką szalenie wymagającą, ale głównie od siebie, niedopuszczającą niedostatków, jakichś uchybień. Dla mnie był to wzorzec - wspomina aktorka.
Z rozmowy z Polskim Radiem dowiadujemy się też, że Ewa Demarczyk nie planowała powrotu na scenę. - Na pewno nie weszłaby już na scenę - uważa Grażyna Barszczewska. - Ten etap się dla niej zakończył, natomiast namawialiśmy ją, żeby napisała o sobie.
Aktorka przyznaje, że Demarczyk mocno bolało to, co w ostatnich latach o niej pisano. Temu tematowi poświeciły w ostatniej rozmowie dużo czasu. - Ten blichtr, celebryctwo, sprzedawanie kłamstw, manipulowanie i pójście po linii najmniejszego oporu - również przez dziennikarzy, ludzi piszących i opiniotwórczych. To ją bardzo bolało, obawiała się tego - stwierdziła.
Przyjaciółka artystki przypomniała jej ostatni występ w Warszawie, w którym uczestniczyła. - Po prostu wiedziała, że to, co przekazuje słuchaczom, musi być doskonałe w najwyższym stopniu tej doskonałości. Taka pozostała i taka pozostanie też dla mnie - podsumowuje Barszczewska.