Artur Barciś dla WP: "Niektórzy mogą uwierzyć w bzdury, które Edyta Górniak mówi o koronawirusie"
Artur Barciś ciężko przeszedł koronawirusa, o czym opowiedział na swoim kanale na YouTubie. Po chorobie aktor mówi WP: - Mam nadzieję, że większość ludzi jest rozsądna i się zaszczepi.
Sebastian Łupak: W opublikowanym na pana kanale na platformie YouTube wierszu "Obcy" mówi pan o takich objawach jak suchy kaszel, drgawki, mdłości, bóle mięśni i głowy. Rozumiem, że to objawy zakażenia koronawirusem, które pan ma za sobą?
Artur Barciś: Rzeczywiście w wierszu "Obcy" zawarłem wszystko, co sam przeżyłem. Wszystko, co napisałem w tym wierszu, jest prawdą. Chciałem zaświadczyć własnym przykładem, że choroba istnieje i może być trudna do przejścia. Niczego nie zmyśliłem, a nawet pewne rzeczy pominąłem, żeby nie było zbyt drastycznie. Choroba miała ciężki przebieg i do ostatniej chwili wahałem się, czy jechać do szpitala. Ale przetrzymałem to.
Wie pan, jak doszło do zarażenia?
Bardzo się pilnowałem, nosiłem maseczkę, stosowałem wszystkie inne zasady. Ale mimo to zaraziłem się w pracy podczas prób do spektaklu "Świecie nasz" na podstawie piosenek Marka Grechuty. Reżyseruję ten spektakl w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. Trudno jest zachować dystans, kiedy się śpiewa i tłumaczy coś aktorom. Muszę teraz skończyć ten spektakl, premierę mamy 5 grudnia.
"Obcy" - Barciś zakaził się koronawirusem
Napisał pan też o samotności. Dlaczego?
Miałem to szczęście, że kiedy wracałem z Gorzowa do Warszawy, wiedząc, że najprawdopodobniej jestem zarażony, zawiadomiłem żonę, która już nie wróciła do domu. Minęliśmy się i dzięki temu jej nie zaraziłem. Dwa tygodnie byłem sam. Leżałem w całkowitej izolacji. Miałem przywożone pod drzwi jedzenie, którego przez pierwszy tydzień w ogóle nie tknąłem, bo nie miałem apetytu. W zaopatrzeniu pomagali mi żona i sąsiedzi. Miałem też dwoje lekarzy, którzy się mną opiekowali.
Mimo to, w sytuacji, gdy ma pan prawie 40 stopni gorączki, dusi się pan i jest wyczerpany, bo nie spał kolejną noc, to samotność jest dotkliwa. Po prostu o czwartej nad ranem nie ma do kogo zadzwonić.
Co teraz?
Dziś jadę do szpitala na prześwietlenie. Będę miał badanie, jakie ślady wirus zostawił w moim ciele.
Co powiedziałby pan teraz, po przejściu choroby, tzw. koronasceptykom?
Od 10 miesięcy walczę z koronasceptykami, pisząc wierszyki i zamieszczając je na moim kanale na YouTubie czy na Facebooku. Mówię, że pandemia istnieje i jest bardzo groźna, a ludzie umierają bądź ciężko chorują.
Od 10 miesięcy praktycznie nie pracuję, bo wszystkie spektakle zostały odwołane, a wcześniej grałem 20-30 przedstawień w miesiącu. Właściwie przestałem więc uprawiać swój zawód. A że jestem typem człowieka, który musi się czymś zająć, więc podjąłem się namawiania ludzi, poprzez moje wiersze na YouTubie, żeby zostali w domu w czasie lockdownu. Napisałem wierszyki dla dzieci, lekarzy, odę wdzięczności do salowej.
Ale są też wierszyki skierowane do koronasceptyków?
Jest taki wierszyk "Groch i ściana", o tym, że nauka i lekarze tłumaczą nam, co się dzieje, na czym polega zagrożenie, a "ściana" mimo to jest głucha i nie chce tego zrozumieć. Napisałem też wierszyk "Czy was wszystkich…", w którym rymuję…
Zacytuję: "co się z tymi ludźmi stało, czy was wszystkich po…?"
… "pokręciło". Napisałem ten wierszyk w czasie wakacji, kiedy ludzie wyszli na plaże bez maseczek, uważając, że nic się nie dzieje i pandemia minęła. Konsekwencje tego zachowania ponosimy teraz.
Byłem też posądzany, że piszę te wierszyki za pieniądze rządowe. To mnie zabolało, bo mogę różne rzeczy robić, ale na pewno nigdy nie będę popierał tego rządu. Wtedy napisałem wierszyk "Czy was niektórych po…".
"Setki teorii spiskowych, że covid to bzdura i ściema, że żadnych zakażeń nowych, nigdy nie było i nie ma/ Umarłych zaś jest za mało… niektórych z was po…".
Apeli w tych wierszach jest mnóstwo, a wszystko po to, żeby w lekkiej formie przekazać ludziom i ich ostrzec, że pandemia istnieje i może spotkać każdego. Mnie choroba spotkała i przeszedłem ją bardzo ciężko.
Czy was wszystkich...
Jest pan orędownikiem noszenia maseczki i dystansu społecznego, mimo że nie uchroniły pana?
Absolutnie tak! Słucham ludzi, którzy są dla mnie autorytetami i wybitnymi znawcami epidemiologii. Maseczki to jest zalecenie światowe. Wszyscy, łącznie z prezydentem elektem Joe Bidenem, noszą maski, żeby zmniejszyć ryzyko transmisji choroby. Niepokoi mnie, że część ludzi nazywa maseczki "szmatą" i nie stosuje się do tych zaleceń.
Badania pokazują, że Polacy, obok Rosjan i Węgrów, należą do najbardziej sceptycznych narodów wobec szczepionki na Covid-19. 44 proc. Polaków uważa, że szczepienie w niczym nie pomoże, a 18 proc. jest przeciwko szczepieniom w ogóle. Jak pan to ocenia?
To jest problem braku zaufania do nauki. Ruch antyszczepionkowców w Polsce jest bardzo silny. Moim zdaniem to wynika z niewiedzy i czerpania wiadomości z wątpliwych źródeł oraz słuchania wątpliwych autorytetów. Każdy się dziś czuje ekspertem, bo przeczyta w internecie jakąś wątpliwą opinię jakiegoś "znawcy". To się bardzo szybko rozchodzi w przestrzeni wirtualnej.
Ludzie nie lubią być głupi, a zdobycie prawdziwej, rzetelnej wiedzy to wszak spory wysiłek – trzeba skończyć studia, dalej się kształcić. A dzięki internetowi można się stać "ekspertem" bardzo szybko. Wystarczy dziś kliknąć w podejrzany link, żeby dowiedzieć się z wątpliwego źródła, że szczepionki rzekomo powodują autyzm. Mam nadzieję, że większość ludzi jest jednak rozsądna i będzie się szczepić.
Pan się zaszczepi?
Oczywiście! Ja już się zaszczepiłem na grypę.
Czy uważa pan za niebezpieczne takie wypowiedzi jak np. pani Edyty Górniak, że "w szpitalach leżą statyści"?
Wydaje mi się, że część osób wątpiących w pandemię czy szczepionkę może w te bzdury, które głosi Edyta Górniak uwierzyć, ponieważ dla wielu ludzi różni celebryci są autorytetami. Niestety.