Ma dworek jak ze snu. Boi się jednak wyjechać na wieś
Beata Tyszkiewicz nie chce ryzykować. Choć córka, Karolina Wajda, namawia ją do przyjazdu na wieś, ta trwa przy swoim. Wszystkiemu winna... pogoda.
Karolina Wajda w styczniu tego roku udzieliła "Vivie" wywiadu. Mówiła m.in. o rodzinnym dworku w Głuchach, w którym czas się praktycznie zatrzymał. Willa mogłaby posłużyć za plan niejednego filmu historycznego o arystokratach. Idealne miejsce, by odciąć się od polityki, pandemii i uciec od miasta? Tak się wydaje, ale Beata Tyszkiewicz ma jednak spore obawy przed wycieczką.
Zobacz: Beata Tyszkiewicz: na przyjęcia zabieram ze sobą piersióweczkę
Dworek w Głuchach był przed laty rodzinnym domem Cypriana Kamila Norwida. - To był dom wielu różnych rodzin i wyrosło w nim wiele pokoleń. Odbieram go jako żywy twór, coś co otacza mnie ciepłem i daje schronienie - mówiła o nim Karolina Wajda w niedawnym wywiadzie.
Beata Tyszkiewicz i Andrzej Wajda kupili go dworek jako małżeństwo. Tu wychowywała się Karolina i po latach naturalnie przejęła zarządzanie posiadłością. Opowiadała, że Tyszkiewicz zawsze traktowała dom jako letni, nigdy całoroczny. Wolała swoje mieszkanie w Warszawie. Ale córka próbowała ją namówić, by ta zamieszkała w Głuchach na dłużej.
"Super Express" zapytał, czy Tyszkiewicz wybierze się w najbliższym czasie do Głuch. Nic z tego. Pogodę mamy taką, że aktorka boi się opuszczać swój dom.
- Niech miną te burze z piorunami i nawałnice. Wtedy o tym pomyślę - przyznała krótko.
Tyszkiewicz od wielu miesięcy stroni od życia publicznego. Nie pojawia się na branżowych imprezach tak często, jak kiedyś. Potrzebowała spokoju i taki sobie zagwarantowała. Choć - jak przyznała jej córka - aktorka zawsze otaczała się ludźmi i potrzebowała ich bliskości.