Córka Tyszkiewicz mówi o absurdzie. Dziwi się decyzji urzędników
Karolina Wajda chciała zamieszkać z Beatą Tyszkiewicz, by jeszcze lepiej zaopiekować się chorą matką. Niestety, jak czytamy w jednym z kolorowych tygodników, warszawscy urzędnicy skutecznie im to uniemożliwiają.
"Ciekawe, ile jest takich córek czy synów, którzy nie są osobami publicznymi i też zderzają się z takim podejściem urzędniczym" - zastanawia się na łamach tygodnika "Świat i ludzie" Karolina Wajda. Starsza z dwóch córek Beaty Tyszkiewicz planowała zająć się matką, która od lat choruje na serce. W 2017 r. dawna jurorka "Tańca z gwiazdami" przeszła rozległy zawał. Od tamtej pory dawna gwiazda ekranu potrzebuje pomocy w codziennym funkcjonowaniu.
Karolina Wajda codziennie dojeżdża do mieszkającej w Warszawie matki z oddalonego ok. 60 km od stolicy Wyszkowa. Jak twierdzi w rozmowie z cytowanym tygodnikiem, chciała zamieszkać wraz z matką, ale by dopełnić formalności, zwróciła się z prośbą do lokalnych urzędników o "zgodę na oddanie w bezpłatne używanie części lokalu mieszkalnego".
ZOBACZ TEŻ: Emerytury polskich gwiazd. Narzekają, że mają je za niskie
Urzędnicy nie przychylili się jednak do wniosku Tyszkiewicz i jej córki.
"Zostałam potraktowana jak ktoś, kto poszukuje miejsca, by się zaczepić w stolicy, a nie opiekować się rodzicem. To absurd" - komentuje w rozmowie z tygodnikiem Karolina Wajda, dodając, że aby zamieszkać z matką, musiałby sprzedać swoją nieruchomość w stolicy. To właśnie na posiadanie przez Wajdę mieszkania własnościowego w Warszawie powołali się bowiem urzędnicy, odrzucając wniosek aktorki.
Choć jak czytamy w tygodniku, Karolina Wajda "jest głęboko poruszona bezdusznością urzędu", akceptuję tę decyzję i nie zamierza wkraczać na drogę sądową. Ja zapewnia, wciąż będzie dojeżdżać do matki. "Nie wyobrażam sobie, żebym mogła zostawić mamę samą sobie" - kwituje.