Była ostrożna
Przyznała, że z pierwszą miłością, Piotrem, zdobyła się wyłącznie na trzymanie za ręce i niewinne buziaki. Namiętnych pocałunków nauczyła się później, na obozie harcerskim.
– On nazywał się Adam i wrócił ze szpitala, bo miał udar słoneczny. Zakradłam się do jego namiotu, żeby dać mu buzi na dobranoc. Pochyliłam się nad nim, a on złapał mnie za głowę, przycisnął i wsadził język do gardła. (…) Gdyby nie ten przymus, w życiu bym się nie całowała, tak strasznie się tego bałam – opowiadała. Inne aspekty bliskości miała poznać dużo później.