Dla Blanki Lipińskiej nie ma tematów tabu. Wyznała, że były narzeczony był sadystą
GALERIA
Książki Blanki Lipińskiej biją rekordy popularności wśród polskich czytelników. Nic dziwnego skoro promowane są jako „Ojciec Chrzestny” i „50 twarzy Greya” w jednym.
- Napisałam je cztery lata temu dla siebie. Z głodu seksu i emocji. Żyłam z człowiekiem, którego bardzo kochałam, który był fantastycznym, ciepłym facetem i wszystko było z nim super. Ale nie uprawiał ze mną seksu. (…) Żeby z nim być, stworzyłam alternatywną rzeczywistość, czyli „365 dni”. Żyłam seksem moich bohaterów – wyznała w najnowszym wywiadzie. W rozmowie z "Vivą" opowiedziała o barwnym życiu, jak wyglądały jej doświadczenia z mężczyznami i o tym, jak los postawił na jej drodze Dodę.
Pierwsze doświadczenia
W najnowszym wywiadzie opowiedziała, jak sama odkrywała tematykę związaną z seksem. Choć dziś mówi o niej bardzo otwarcie, nie zawsze tak było. Szybko jednak się nauczyła, że zaspokajanie potrzeb to nie wszystko, ważny jest szacunek do samej siebie i zdrowy rozsądek.
- Pierwszy film pornograficzny obejrzałam, jak miałam siedem lat. Znaleźliśmy z bratem u taty w szafie. Pierwsza ciekawość zaspokojona, ale długo byłam ostrożna. Moja najlepsza przyjaciółka wpadła i urodziła córkę, gdy miała 16 lat. Widziałam, jak jej życie uległo zmianie i w mojej głowie pojawił się szlaban. Ja się jeszcze dobrze nie całowałam, a ona ma dziecko! To ochroniło mnie przed głupotami – wyjawiła w rozmowie z magazynem.
Była ostrożna
Przyznała, że z pierwszą miłością, Piotrem, zdobyła się wyłącznie na trzymanie za ręce i niewinne buziaki. Namiętnych pocałunków nauczyła się później, na obozie harcerskim.
– On nazywał się Adam i wrócił ze szpitala, bo miał udar słoneczny. Zakradłam się do jego namiotu, żeby dać mu buzi na dobranoc. Pochyliłam się nad nim, a on złapał mnie za głowę, przycisnął i wsadził język do gardła. (…) Gdyby nie ten przymus, w życiu bym się nie całowała, tak strasznie się tego bałam – opowiadała. Inne aspekty bliskości miała poznać dużo później.
GALERIA
Lipińska przyznała, że bohaterka jej książek ma wiele wspólnego z nią samą. Zwłaszcza, że w jej życiu też nie brakowało dramatycznych momentów. Zwłaszcza w związku z pierwszym narzeczonym.
– To był straszny sadysta. Nie tylko w łóżku. Długo nie mogłam odejść. Byłam za młoda i za głupia. (…) Groził, że skrzywdzi moją rodzinę. W warunkach puławskich było to możliwe. (…) Wtedy wolałam nie ryzykować. Z perspektywy czasu myślę, że nic by nie zrobił. Ale miałam niecałe 20 lat, bałam się – mówiła na łamach „Vivy”.
Zaprzyjaźniła się z Dodą
Kiedy zdecydowała się przeprowadzić do stolicy, nie spodziewała się, że wielkomiejskie życie tak ją wciągnie. Zbieg okoliczności sprawił, że poznała Dodę. Lipińska pracowała z przyjaciółką wokalistki. Szybko okazało się, że obie panie też połączyła nić przyjaźni.
- Po czterech miesiącach życia w Warszawie poznałam największą gwiazdę w Polsce! Przychodziła do mojego domu pogadać i jeść. Uwielbiam gotować. (…) Czułam się jak w filmie. Doda w mojej kuchni. A ja jeszcze kilka miesięcy wcześniej płakałam do jej piosenek! (…) Była zachwycona, że ktoś ją próbuje tak ugościć, tak szczerze, bezinteresownie. Zakumplowałyśmy się. Pokazała mi świat, o którym nie miałam pojęcia. Imprezy, gdzie się wchodzi i dostaje ochroniarza i szampana. Dla dziewczyny z Puław to Himalaje.
Bliska znajomość
Piosenkarka okazała się dla niej dużym wsparciem, niejednokrotnie służąc radą, nie tylko w sprawach sercowych.
- Bardzo mi pomogła życiowo. Zawsze jest bardzo szczera. Czasem chlaśnie tą szczerością w twarz, aż się ledwo zbieram. (…) Dużo mnie nauczyła. Uratowała mnie przed błędami, jako kobietę. Pamiętam, rzucił mnie chłopak, nie mogłam tego znieść. Byłam gotowa jechać do niego i podjąć próbę powrotu (żenujące). Doda, nie przebierając w słowach, zakazała mi tego. Powiedziała, że jeżeli pojadę, ruszy za mną i wyprowadzi za głowę – opowiadała w rozmowie z Romanem Praszyńskim.
Znalazła miłość
Po wielu przejściach Lipińska znalazła w końcu szczęście dzięki Maciejowi Buzale. Poznali się w El Gounie, polskiej bazie dla kitesuferów. I chociaż początkowo niewiele zapowiadało, że spojrzy na niego jak na potencjalnego partnera, zaimponował jej umiejętnościami i spokojem. Teraz doskonale się rozumieją i są dla siebie wzajemnie wsparciem. Nie przeszkadza jej, że jest starsza od swojego wybranka. Nie ma żadnych wątpliwości, że to właśnie miłość.
- Jest cudowny. Zawsze zakochiwałam się w dużo starszych mężczyznach. A teraz trafił mi się małolat. Maciej jest młodszy o pięć lat. I jest moim spokojem. Nie wiem, jak to robi, bo gnojek ma zaledwie 28 lat. Gdy wpadłam w wir hejtu i nienawiści po wydaniu „365 dni”, Maciej był dla mnie ogromnym wsparciem – podsumowała w wywiadzie z „Vivą”.