Zamiast reklamy jest skandal. Zachowanie Gardias jest karygodne
Co robi Dorota Gardias, prowadząc auto z prędkością prawie 80 km/h? Wyciąga telefon, by nagrać relację na InstaStory. Miał być fajny wpis dla sponsora, a skończyło się na udokumentowaniu własnej ignorancji i narażaniu na poważne niebezpieczeństwo całej rodziny.
Dorota Gardias, obserwowana na Instagramie przez prawie ćwierć miliona ludzi, wykazała się wyjątkowym brakiem wyobraźni podczas powrotu z łódzkiego zoo. Pogodynko-piosenkarko-celebrytka zabrała na tę wycieczkę niespełna 9-letnią córkę Hanię i ukochanego pieska. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie krótki filmik, którym Gardias sama wystawiła się na uzasadnioną krytykę.
Gardias udokumentowała bowiem, że prowadząc nowiutkiego mercedesa (filmik miał oznaczenie salonu dealera) wyciąga telefon komórkowy i nagrywa córkę leżącą na przednim fotelu rozłożonym jak do spania. Dziewczynka na filmiku posyła mamie buziaka, nie zdając sobie sprawy, że ta naraża ją na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Widać, że mała Hania leży na podstawce, która jest prawnie dozwolona, ale w przeciwieństwie do specjalistycznego fotelika zapewnia dziecku zerową ochronę. W tym przypadku nawet fotelik by jednak nie pomógł, bo dziewczynka jest "zabezpieczona" pasem, okalającym jedynie biodra.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jakby tego było mało, dumna mama pozwala córce trzymać nogi na desce rozdzielczej, a obok siedzi ich mały piesek. O tym, że przewożenie czworonogów bez specjalnych zabezpieczeń jest śmiertelne niebezpieczne dla wszystkich podróżujących, dowiedziała się kilka miesięcy temu inna celebrytka. Widać jednak, że Gardias nie oglądała tamtego odcinka "Dzień Dobry TVN", w którym ekspertka zaniemówiła po tym, co usłyszała od Małgorzaty Ohme.
Filmik z karygodnym zachowaniem Gardias zniknął już z jej InstaStory, ale w sieci nic nie ginie. Co ciekawe, to nie pierwszy raz, kiedy celebrytka chwali się brakiem wyobraźni z myślą o zdobyciu popularności. Swego czasu Gardias dała się sfotografować na ścieżce rowerowej, gdzie uczyła małą Hanię jazdy na rowerze. Wtedy nie wpadła na pomysł, by pójść w ustronne miejsce, gdzie nie narazi swojego dziecka i innych rowerzystów, którzy musieli szczególnie uważać na dziewczynkę i matkę biegnącą po ścieżce.