Kradzież w biały dzień
Nazwisk kolejnych dwóch żon aktor nie ujawnia, chętnie natomiast o nich opowiada.
Drugie małżeństwo, a właściwie jego finał, wspomina szczególnie źle, bo został okradziony. W tym związku bardzo szybko zaczęło się psuć. Pewnego dnia Linde-Lubaszenko spotkał przypadkiem zapłakaną kobietę, która właśnie rozstała się z partnerem. Oboje, nie namyślając się wiele, pojechali wspólnie w góry leczyć zranione serca.
- Tam spędziliśmy cudowne dwa tygodnie, po których wróciłem do domu. Wchodzę i widzę puściuteńkie mieszkanie. Pukam do sąsiadów, bo myślałem, że ktoś się włamał. Ale usłyszałem od nich, że to syn żony wszystko wywiózł. Idę więc, żeby wybrać pieniądze, a tu okazuje się, że książeczki są puste - mówił aktor.