Zaczęło się od listu
Celebrytka bała się początkowo konfrontacji twarzą w twarz i wolała napisać list.
- Postanowiłam zostawić jej list, podpisałam się Izabela i podałam telefon. Wrzuciłam go do skrzynki. Tydzień potem w dniu matki zadzwonił telefon, który wydał mi się dziwny, to dzwoniła jej bratowa, która postanowiła najpierw wszystko sprawdzić. Brat mojej mamy jest bardzo sceptyczny, myślał, że to jakaś ściema. Ale po rozmowie ze mną upewnili się, że to się dzieje naprawdę i że ja jestem właśnie tą Izabelą. A potem spotkałam się z mamą, która od razu zaczęła mnie przepraszać, obejmować, całować - mówi Izabela w "Vivie".