Jacek Borkowski wspomina COVID-19. Lekarze dawali mu 20 proc. szans
Aktor w kwietniu ubiegłego roku zakaził się koronawirusem. Nie zdążył się zaszczepić i miał wyjątkowego pecha: przebieg choroby był bardzo ciężki. Teraz wraca wspomnieniami do tego czasu: "oceniono mnie na 20 proc., jeśli chodzi o szansę na przeżycie".
Jacek Borkowski nie utrzymywał w tajemnicy swoich przejść. Gdy trafił do szpitala i czuł, że jest z nim naprawdę źle, umieścił na Facebooku post ze zdjęciem. Na fotografii aktor miał na twarzy maskę tlenową. "Przede wszystkim ledwo mówię i oddycham. To jest najgorsze. Pomaga mi podawany tlen. Nie mam na nic siły, więc proszę trzymać kciuki, żebym szybko pokonał to cholerstwo" - pisał.
Potem, gdy już stanął na nogi, w rozmowie z "Faktem" wyznał: - Wokół siebie widziałem trzydziestolatków, którzy umierali z powodu tej choroby i zdałem sobie sprawę, że i dla mnie może się to źle skończyć.
Teraz w wywiadzie z Jastrząb Post podkreślił, jak bardzo wdzięczny jest lekarzom i pielęgniarkom ze szpitala w Wołominie.
- Oceniono mnie na 20 proc., jeśli chodzi o szansę na przeżycie. Jeśli chodzi o szpital, w którym byłem, to tylko mogę się ukłonić.
Ciężka choroba zmusiła Borkowskiego do rzucenia palenia. Jednak aktor jeszcze tego nie docenia: - Po prostu pozbyłem się jednej przyjemności, nic więcej.