Beata Ścibakówna zamartwia się o męża Jana Englerta. Zbierają się nad nim czarne chmury
Życie nie rozpieszcza ostatnio Jana Englerta. Najpierw okrutna diagnoza zdrowotna, teraz piętrzące się problemy zawodowe. Na szczęście może liczyć na trwającą przy nim nieustannie od blisko 30 lat, Beatę Ścibakównę.
Aktorzy poznali się w warszawskiej szkole teatralnej, w której on był rektorem, a ona studentką. Dzieli ich 25 lat różnicy wieku. Spotykali się ze sobą dwa lata zanim on poprosił ją o rękę. Decyzja o małżeństwie nie była wynikiem ślepego zauroczenia.
- Uczyłem Beatę na uczelni i nie było pioruna z jasnego nieba. Przypadek sprawił, że pojechaliśmy razem do Australii zagrać "Pana Tadeusza" - wspominał Jan Englert początki miłosnej relacji w tygodniku "Viva".
Cała trupa wybrała się nad ocean. I to właśnie w Pacyfiku coś nagle "kliknęło" między obojgiem.
- Namówiłem ją, żeby skakała ze mną przez fale i nagle wpadliśmy w dół bez dna. Beata zaimponowała mi swoim opanowaniem. Cały czas, bez histerii, powtarzała: "Panie profesorze, niech pan mnie nie puszcza" - opowiadał aktor.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ścibakówna o roli lesbijki: "Jesteśmy dość zamkniętym społeczeństwem"
Dziś, jak podkreśla Beta Ścibakówna, oboje są, przede wszystkim przyjaciółmi.
- Motyle w brzuchu przerodziły się w przyjaźń. Dzisiaj, idąc na spacer, nadal trzymamy się za ręce. Jesteśmy dla siebie bardziej czuli niż kiedyś. Bardziej opiekuńczy, troskliwi, to jest dobra baza, żeby trwać - stwierdziła aktorka.
Englertowie są ze sobą na dobre i na złe. Tak było cztery lata temu, kiedy on dowiedział się, że ma nieoperacyjnego tętniaka i w każdej chwili może umrzeć lub zostać osobą niepełnosprawną. Tak jest i dziś, kiedy sen z powiek spędza dyrektorowi Teatru Narodowego sytuacja materialna i kadrowa w tej placówce.
- Nie ma ludzi do pracy. A jeśli już się ktoś znajdzie, to oczekiwania finansowe znacznie przewyższają kompetencje. Ciężko jest kogoś znaleźć. Szczególnie garderobianych, których główną cechą powinna być dyskrecja. Aktorzy chcą pracować z zaufanymi osobami, a dzisiaj to prawie niemożliwe. Wszyscy robią zdjęcia, nagrywają, trzeba bardzo uważać - twierdzi anonimowo osoba z najbliższego kręgu Jana Englerta, na którą powołuje się "Na żywo" dodając, że aktor bardzo przeżywa tę trudną sytuację, ale może liczyć na ukochaną.
- Beata martwi się o niego, o jego zdrowie. Chciałaby mu zaoszczędzić kłopotów, ale wie, że to nierealne. Wspiera go na każdym kroku, by miał świadomość, że nie został z tym wszystkim sam - zaznacza informator.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się "Wielką wodą" (jak oni to zrobili?!), znęcamy się nad rozczarowującymi "Pierścieniami Władzy" oraz wspominamy najlepsze i najstraszniejsze horrory w historii. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.