Wyciągnął rękę na zgodę
Pobyt w uzdrowisku korzystnie wpłynął nie tylko na ciało, ale również na "głowę" Moniki Janowskiej. Nowe towarzystwo, zdrowa dieta, dużo aktywności fizycznej znacznie poprawiły jej humor. Jednak mąż nie wytrzymał bez niej dwóch tygodni.
- Pokonałem 400 km z Warszawy na Kaszuby, by się z nią zobaczyć i odebrać prezent (w dniu swoich imienin - przyp.red.). Gdy stanąłem w drzwiach, nie wierzyła, że się zdobyłem na taki gest. A ja chciałem po prostu jak najszybciej zakończyć ten kryzys - mówi.
Chwilowa rozłąka dobrze im zrobiła. Oboje zdążyli za sobą zatęsknić i teraz znowu mogą żyć jak "pączki w maśle". Wygląda na to, że kryzys udało się zażegnać.