Jarosław Jakimowicz
Po roli Cichego stał się pan idolem, prawdziwą gwiazdą. Największym znakiem rozpoznawczym była charakterystyczna fryzura - jasne, sięgające ramion włosy. Zapuszcza je pan przed planowaną produkcją trzeciej części „Młodych wilków”?
_Przez 20 lat o dziwo mi te włosy nie wypadły (śmiech). Są takie same jak wtedy. A tak zupełnie serio, nie chciałbym nawet opowiadać o tych włosach, żeby niczego nie zdradzać, żebyśmy się nie odnosili w żaden sposób do tajemnic i sekretów, które są w scenariuszu. _
Dla wielu osób Jarosław Jakimowicz to przede wszystkim Cichy. Zapomina się o pana innych aktorskich wcieleniach, choć było ich niemało. Łatwo się z tym pogodzić?
W tym roku skończę 47 lat. Nie znam żadnego aktora w Polsce, który nie marzyłby o takiej roli. Wszyscy pamiętają „Młode wilki”. Rzeczywiście, mało kto pamięta np. mój rok na planie w „Klanie”. Po takiej roli jak Cichy trudno jest wykreować postać, która byłaby mocniejsza. Wiele jest takich przykładów. Janusz Gajos całe życie uciekał od roli Janka Kosa. To nie jest prosta sytuacja. Ja nigdy tego nie próbowałem robić.