Jerzy Pilch
Operacja zmniejszyła drżenie ciała, ale niestety odebrała niemal całkowicie mowę pisarzowi.
Dokładnie nie wiem i wiedzieć nie chcę, na czym polegał ten zabieg. Ale wyglądało to tak, jakby ubierano choinkę. W końcu przyszło ją zapalić. Lekarz pyknął w baterię, a potem jak przyładował mi prądem, to mowę odjęło mi z zachwytu. Wszyscy byli zadowoleni i dumni, że pacjent przeżył i jest w niezłej formie. A że nie mówi? "Co pan narzekasz, siadaj i pisz swoje książki!"