Jerzy Pilch o chorobie i operacji, która pozbawiła go mowy
None
Jerzy Pilch
Jerzy Pilch jest uważany za jednego z najzdolniejszych pisarzy w Polsce. Jego książki "Pod mocnym aniołem" czy "Spis cudzołożnic" doczekały się ekranizacji, a on został laureatem kilku prestiżowych nagród.
W 2012 roku przyznał publicznie, że cierpi na chorobę Parkinsona. W najnowszym wywiadzie dla dwutygodnika "Viva" opowiedział o najtrudniejszych momentach w walce z chorobą oraz o operacji, która nie przyniosła spodziewanych efektów.
Jerzy Pilch
Parkinson to zwyrodnieniowa choroba ośrodkowego układu nerwowego, która objawia się między innymi drżeniem rąk, zaburzeniami pisania i spowolnieniem procesów psychofizycznych.
Pilch twierdzi, że w jego przypadku choroba postępowała bardzo szybko.
Źle było ze mną. Już prawie nie pisałem, w klawiaturę nie trafiałem. Rok temu miałem problem, żeby gacie na tyłek wciągnąć, tak mi się ręce trzęsły. Nie mogłem zapiąć guzików w koszuli, zakręcenie butelki było niemożliwe, bo ręka mi latała - wyznał.
Jerzy Pilch
Ratunkiem miała być operacja. Pilch wiązał z nią spore nadzieje.
To była głęboka stymulacja mózgu. Stałem już pod ścianą: farmakologia nie działała, rehabilitacja nie wchodziła w grę, szansą był tylko zabieg, który zresztą wyobrażałem sobie inaczej. Że z powrotem będę miał 20 lat i uzdrowi mnie całkowicie prąd, który przeze mnie przepuszczą. Ale wciąż dygoczę, chociaż już dużo mniej niż dawniej - powiedział.
Jerzy Pilch
Operacja zmniejszyła drżenie ciała, ale niestety odebrała niemal całkowicie mowę pisarzowi.
Dokładnie nie wiem i wiedzieć nie chcę, na czym polegał ten zabieg. Ale wyglądało to tak, jakby ubierano choinkę. W końcu przyszło ją zapalić. Lekarz pyknął w baterię, a potem jak przyładował mi prądem, to mowę odjęło mi z zachwytu. Wszyscy byli zadowoleni i dumni, że pacjent przeżył i jest w niezłej formie. A że nie mówi? "Co pan narzekasz, siadaj i pisz swoje książki!"
Jerzy Pilch
Pilch marzy obecnie, by znów zacząć mówić. Na razie skupia się jednak na pisaniu.
Jak wróci mi normalna mowa, to będę pan. Ale to nic pewnego. Teraz budzę się z rana i jeśli nie mam żadnych zadań, to piszę. Raz kilka linijek dziennie, raz kilkadziesiąt. Skończyłem właśnie małą książkę dla Wydawnictwa Literackiego. Całe 100 stron.
Trzymamy kciuki za więcej.