Joanna Naturalny - dziś Balaklejewska
Zajmowała się pani zdrowym odżywianiem zanim stało się to modne w Polsce. Czy teraz na fali popularności tego trendu chciałaby pani zaistnieć jako ekspert w mediach? Mieć swój program?
Nie chcę być odbierana jako ekspert, jakoś nie przemawia do mnie to słowo. Można być dobrym w pewnej dziedzinie, ale uczymy się całe życie. Bardzo dużo czerpię od ludzi, którzy czytają mojego bloga, razem tworzymy całość. Każdy człowiek, który stanął na mojej drodze jest cudowną księgą, z której wynoszę lekcje. Owszem posiadam dość duże doświadczenie z zakresu weganizmu i witarianizmu, ale to zaledwie kropla w morzu tego, co jeszcze przede mną. Moje dzieci są bardzo zdrowe, wyleczyłam się dzięki diecie z wielu przypadłości, nad którymi lekarze rozkładali ręce i proponowali leki. Tematyka zdrowego odżywiania jest mi bliska, to prawda. Kiedy nie było jeszcze internetu, siedziałam w bibliotece i czytałam dużo na temat zdrowia, z gazet wycinałam co ciekawsze tematy i wklejałam do zeszytu, a później sklejałam zeszyty, gdzie nie starczało w nich miejsca.
W szkole zawsze podjadałam trawę i nigdy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego tak smakuje mi koniczyna, podczas gdy inni na ognisku zajadają się białą kiełbasą. Fajnie gdyby w Polsce pojawił się program, w którym serwuje się witarianskie dania. Ludzie powinni więcej wiedzieć na temat surowej nieprzetworzonej żywności i jak się zdrowo odżywiać. Dzieci powinny być tego uczone w przedszkolach i szkołach. Przeciętne dziecko zna nazwy wszystkich słodyczy, mój syn roślin, jak je sadzić, jak się nimi opiekować i jak spożywać, aby wyszło mu to na zdrowie.