Joanna Racewicz
Długo nie mogła sobie dać rady z bólem i żalem. Nie wie, co by zrobiła, gdyby nie syn.
Był czas, kiedy nie miałam siły, żeby wstać rano, odsłonić okno. Ale za chwilę przychodził do łóżka Igor i mówił: "Mama, jeść". To zmuszało do złapania oddechu i zajęcia się codziennością.
Racewicz nie chce idealizować ich związku, bo twierdzi, że były w nim gorsze chwile, ale jest przekonana, że razem pokonaliby wszystkie trudności.