Kolejne doniesienia w sprawie Johnny'ego Deppa i Amber Heard
Johnny Depp obwiniał Amber Heard o odcięcie opuszka palca. Wygląda jednak na to, że sam go odciął. Dowodem SMS-y do lekarza.
Sprawa Johnny'ego Deppa i Amber Heard ciągnie się od dawna, a na jaw wychodzą kolejne kompromitujące szczegóły. Gdy w 2016 r. Amber Heard wnioskowała o rozwód, opublikowała zdjęcie swojej posiniaczonej twarzy, twierdząc że pobicia dokonał jej znany mąż Johnny Depp. 33-latka stała się ikoną ruchu #MeToo, ale im więcej faktów zaczęło wychodzić na jaw, tym bardziej wszystko wskazywało na to, że to ona była w ich związku oprawcą. Obecnie widzowie domagają się nawet usunięcia jej z obsady "Aquamana 2".
Przypomnijmy, że we wcześniej opublikowanych nagraniach dowodowych Amber Heard przyznała, że rzucała w niego garnkami i wazonem, uderzyła go drzwiami, a w trakcie miesiąca miodowego doprowadziła do obcięcia opuszka palca Deppa.
Zobacz także: Dagmara Kaźmierska "Królowa życia": Kiedyś byłam sprzątaczką
Ta ostatnia sytuacja była rozpatrywana niedawno w sądzie. Podczas jednej z bójek Depp przycisnął Heard do stołu do ping-ponga i podduszał ją. Wtedy doszło do obcięcia opuszka palca. Depp wysłał SMS-a swojemu lekarzowi, z pytaniem, co robić.
Aktor twierdzi, że to Heard obcięła mu palec i zgasiła papierosa na jego twarzy. Ale w wiadomości do lekarza przyznawał, że sam to zrobił: "Odciąłem koniuszek mojego palca. Co mam robić? Oczywiście poza pójściem do szpitala. Jest mi wstyd, że się z nią w to wdałem".
12 dni później Depp wysłał lekarzowi kolejną wiadomość: "Dziękuję za wszystko. Odciąłem sobie mój lewy środkowy palec, aby pamiętać, że nigdy więcej mam nie odcinać sobie palca".
Heard i Depp mają spotkać się w sądzie 23 marca.