Książę Andrzej popadł w paranoję. Boi się wyjść z domu
Brat brytyjskiego króla Karola nie jest zachwycony jego porządkami. Zwłaszcza że dotknęły one Andrzeja osobiście. By nie podpaść władcy, stara się jak najrzadziej opuszczać swój dom.
Po odejściu królowej Elżbiety II jej skrywany faworyt martwi się o swój dalszy los. Księciu Andrzejowi różne wybryki długo uchodziły na sucho. Aż do momentu, gdy świat usłyszał o tym, że miał uprawiać seks z nieletnią i przyjaźnił się z Jeffreyem Epsteinem, skazanym za handel ludźmi. Wtedy to młodszy brat króla Karola III utracił honorowe tytuły, ochronę i wpływy na dworze.
Na początku marca gruchnęła wiadomość o uszczupleniu królewskich rezydencji. Jedną z ofiar tych porządków miał być książę Andrzej, który został poproszony przez swojego brata o opuszczenie Royal Lodge, gdzie mają wprowadzić się William z Kate i dziećmi. Luksusowa posiadłość z 10 sypialniami wciąż jest jednak zamieszkana przez Andrzeja, mimo że przechodzi poważny remont dachu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mosty między księciem Harrym i jego rodziną są już spalone?
Andrzej nie zamierza jednak ustąpić i przeprowadzić się do Frogmore Cottage, gdzie wcześniej mieszkali Harry i Meghan. Dlatego woli uparcie nie wychodzić z domu.
- Nie mógł wyrazić się bardziej jasno. Nie zamierza się wyprowadzać i przenosić do innej nieruchomości, ma umowę najmu, wydał miliony na urządzanie tego miejsca i nie chce się przeprowadzać. Ktokolwiek za tym stoi, musiałby go wyciągnąć, a to najwyraźniej się nie wydarzy - twierdzi dworski informator "Mirror".
Przypomnijmy, że książę Andrzej w 2003 r. zawarł umowę najmu Royal Lodge, która miała obowiązywać przez 75 lat. W jej ramach za wynajem pokaźnej królewskiej posiadłości płaci zaledwie... 250 funtów tygodniowo.