Książę Harry i księżna Meghan opuszczają rodzinę królewską. Jak doszło do publikacji oświadczenia?
Oświadczenie opublikowane na oficjalnym koncie księcia Harry'ego i księżnej Meghan wywołało szok. Oliwy do ognia dolał fakt, że najbardziej zaskoczona była sama królowa z resztą pałacu. To nie tak miało wyglądać!
"Po wielu miesiącach refleksji i wewnętrznych dyskusji postanowiliśmy w tym roku dokonać przejścia, zaczynając od pełnienia nowej, progresywnej roli w tej instytucji. Zamierzamy wycofać się jako "starsi" członkowie rodziny królewskiej i starać się o niezależność finansową, przy jednoczesnym dalszym wspieraniu Jej Królewskiej Mości Królowej" - napisali Harry i Meghan, tłumacząc dalej, że chcą uzyskać niezależność finansową, a swój czas dzielić między Wielką Brytanię i Amerykę.
Krótko po tym pałac Buckingham wydał lakoniczne oświadczenie o treści: "Rozmowy z księciem i księżną Sussex są jeszcze na wczesnym etapie. Rozumiemy ich potrzebę obrania innej drogi, ale to są skomplikowane sprawy i wymagają czasu". Przez to wyraźnie dali do zrozumienia, że oświadczenie i jego treść nie była uzgodniona i zaakceptowana przez królową. Że rozmowy na ten temat toczą się od jakiegoś czasu, ale nie są na takim etapie, by o tym mówić publicznie.
Jak zatem doszło do tego, że Harry, którego przez całe życie obowiązywały zasady panujące na dworze i nakaz posłuszeństwa wobec Elżbiety II, wyłamał się?
Według amerykańskich mediów (o wiele bardziej przychylnych parze niż te z Wielkiej Brytanii) Harry już mówiąc o tym, że razem z żoną i synem spędzi święta w Stanach, zapowiedział, że planują zostać tam na dłużej. Miał usłyszeć od swojego ojca, księcia Karola, że "muszą mieć na to plan". Dotyczyło to zarówno funkcji obu małżonków, ich ról, fundacji oraz finansów.
Harry po przylocie z Kanady chciał przedyskutować to z królową, a ta rzekomo nie zgodziła się na rozmowę z nim, wymagając, by najpierw porozmawiał z Karolem. Niestety wtedy okazało się, że o ich planach dowiedział się tabloid The Sun. Harry i Meghan poczuli się zapędzeni w kozi róg. By zachować kontrolę nad sytuacją, zdecydowali, że sami obwieszczą światu swoją decyzję. Tym samym popełnili kardynalny błąd.
Niestety takie postępowanie wbrew królowej jest odbieranie w Londynie jak najgorzej. Dla mediów, które od roku krytykują Meghan, to tylko woda na młyn nienawistnych artykułów. Mleko już się wylało. Pałac, który na wszystko potrzebuje bardzo dużo czasu, nieprędko wyda kolejne oświadczenie, które mógłby choć częściowo zażegnać ten wizerunkowy kryzys.
Bo kryzysu w rodzinie już chyba nic nie naprawi.