Księżna Diana nie wiedziała, co ją czeka. Po 2 randkach z Karolem przeżyła koszmar
Jak wyglądała inicjacja Diany w rodzinie królewskiej? Koszmarnie? Mało powiedziane. Przekonał się o tym każdy, kto dostał zaproszenie, aby tak jak ona spędzić weekend w towarzystwie Elżbiety II na zamku w Balmoral. Przyszła księżna wyznała, że podczas wizyty panowała "negatywna atmosfera", a lato stało się dla niej "najbardziej stresującą porą roku".
Każdy, kto choć raz zdecydował się przyprowadzić dziewczynę lub chłopaka do rodzinnego domu, wie, czym jest prawdziwy stres. Posępne spojrzenie ojca i przyglądająca się każdemu gestowi wybranki/wybranka matka to dopiero początek. A jeśli do tego dodamy, że ukochany jest księciem, a jego najbliżsi żyją w pałacu? No właśnie. Istna katastrofa. A właśnie przed takim, nie bójmy się tego słowa, wyzwaniem stanęła Diana Spencer. W przypadku młodziutkiej arystokratki na zwykłej zapoznawczej kolacji z przyszłymi teściami się nie skończyło. Musiała przejść prawdziwy test.
O tym, jak wygląda tzw. "test balmoralski", mogliśmy przekonać się w 2. odcinku najnowszego 4. sezonu serialu "The Crown". Warto zaznaczyć, że nie tylko przyszłe żony lub mężowie muszą poddać się królewskiemu sprawdzianowi. Tak naprawdę dotyczy to każdego, kto ma żyć blisko królowej (czyli np. premier Wielkiej Brytanii).
Gdzie odbywa się test? Jak sama nazwa wskazuje, w Balmoral - prywatnej rezydencji rodziny królewskiej na Wyżynie Szkockiej. Posiadłość, na którą składają się m.in. zamek i malownicze ogrody, zajmuje powierzchnię 20 tys. hektarów. To właśnie tam, od kilkudziesięciu lat królowa Elżbieta wraz z księciem Filipem spędzają urlop. Często zapraszają do siebie też członków swojej rodziny m.in. księcia Karola z małżonką czy księcia Williama i księżną Kate z dziećmi. Aby jednak spędzać tam wakacje, trzeba zaliczyć wspomniany sprawdzian.
"Test balmoralski" - na czym polega?
Niektórzy eksperci nazywają test "królewską inicjacją". Od tego, jak wypadniesz, zależy twoja przyszłość. Jest to też pierwsze oficjalne zetknięcie z mieszkańcami pałacu z samą Elżbietą II na czele. Nie ma co ukrywać, nie wszyscy kończą ów sprawdzian z oceną celującą. Gorycz porażki musieli przełknąć np. Cherie Blair (żona Tony'ego Blaira) oraz Boris Johnson. Wyobrażacie sobie zatem, co przeżywała Diana, która z dyplomacją i tzw. wyższymi sferami miała niewiele wspólnego?
Jeśli tak jak panna Spencer, trzymasz w ręku zaproszenie do Balmoral, wiedz, że przekroczyłeś już pierwszy stopień do piekła. Potem jest tylko trudniej. Królewski protokół powinieneś mieć w małym palcu. W głowie przygotowane tematy do rozmów (od tych lekkich o pogodzie, do tych najtrudniejszych dotyczących polityki i gospodarki), a walizce zestawy ubrań na każdą okazję (od polowania w błocie po frak czy wieczorową suknię).
Maniery? Nienaganne. Jeśli ktoś cię obudzi w środku nocy i zapyta o zasady precedencji i ułożenie na stole sztućców do homara - musisz bezbłędnie wyrecytować wszystko, co wiesz. Jeśli nie lubisz owoców morza albo haggis (szkocki przysmak przyrządzany z owczych podrobów), podczas uroczystej kolacji nie daj tego po sobie poznać. Pogryź, przełknij i lekko się uśmiechnij.
Niektórzy żartują, że goście królowej są tak przerażeni wizją testu, że kupują na wyjazd nową piżamę i bieliznę. Powód? Nie chcą najeść się wstydu, gdy pokojówka będzie rozpakowywać ich walizkę. I tak, na zamku to gosposia wyręcza gości w przenoszeniu ubrań do szafy. Trzeba też uważać, gdzie i na jakim krześle się siada. Nie daj Boże, usadowisz się w fotelu, który należał do królowej Wiktorii.
- Ci, którzy z powodzeniem poruszają się po społecznym polu minowym, popularnie zwanym "testem Balmoral", są akceptowani przez rodzinę królewską. Ci, którym się nie uda, znikają tak szybko, jak mgła w Highlands (górzysty region północnej Szkocji - przyp. red.) - zdradza dziennikarz i biograf Andrew Morton.
- Ale pomimo całej gadki o tym, że to test, królowa jest najbardziej wyluzowana właśnie latem w Balmoral. Jej Królewska Mość zawsze robi wszystko, aby każdy gość czuł się jak w domu. Będziesz uczestniczyć w rodzinnych grillach, jako część każdego posiłku i, jeśli będziesz miał szczęście, będziesz mógł bawić się z psami królowej - dodaje królewski ekspert Omid Scobie.
Chociaż młodziutka Diana zdała egzamin w Balmoral śpiewająco, nie wspominała tego okresu najlepiej. Jak wynika z książki Andrew Mortona "Diana: Her True Story - In her Own Words", przyszła księżna wyznała, że w zamku panowała "negatywna atmosfera", a lato stało się dla niej "najbardziej stresującą porą roku".
- Bardzo panikuję, kiedy jadę do Balmoral. To mój najgorszy czas i myślę wtedy: "Jak, do diabła, mogę się z tego wydostać?". Przez pierwszych kilka dni jestem radosna, kiedy tam wchodzę i wszystko jest takie cudowne. Trzeciego dnia znowu "wysysają" ze mnie energię. Tam panuje tak negatywna atmosfera... - wspominała Diana.
Jej samopoczucia nie poprawiał fakt, że zanim zjawiła się w Balmoral, odbyła zaledwie dwie randki z Karolem. Zarówno książę, jak i jego cała rodzina, byli dla niej zupełnie obcymi ludźmi.
Księżna Diana zdała test celująco
Jak mogliśmy obejrzeć w "The Crown", Diana, w przeciwieństwie do Margaret Thatcher, doskonale pasowała do Windsorów. Uratowało ją przede wszystkim arystokratyczne pochodzenie, skromność, nieśmiałość i dobre wychowanie, które wyniosła z domu. - Odniosła triumf. W historii Balmoral nikt nigdy nie zdał egzaminu z tak efektownym wynikiem - mówił później ponuro książę Karol do swojej kochanki Camilli Parker-Bowles. Nic więc dziwnego, że rodzina zachęciła go do poślubienia Diany.
I tak w lutym 1981 r., kilka miesięcy po wizycie lady Spencer w Balmoral, syn królowej oświadcza się Dianie na zamku Windsor, a ona odpowiada "tak". Dalsza historia rozgrywa się już na oczach milionów widzów na całym świecie.