Marian Lichtman grzmi. Ewa Krawczyk i Andrzej Kosmala "upadli moralnie nisko"
Marian Lichtman poddał pod wątpliwość słowa Ewy Krawczyk, która w ostatnim oświadczeniu w mediach społecznościowych poinformowała, że grób Krzysztofa Krawczyka jest rozkradany. Muzyk nie zostawił na wdowie po gwiazdorze, a także Andrzeju Kosmali, suchej nitki.
Śmierć Krzysztofa Krawczyka w kwietniu ubiegłego roku zszokowała całą Polskę. Przez ponad pięć dekad wokalista był jedną z największych gwiazd rodzimiej estrady. Po jego śmierci wydarzyło się wiele przykrych rzeczy. W sieci pojawiły się fałszywe zbiórki na pomnik, poprzez które oszuści próbowali wyłudzić pieniądze od fanów Krawczyka. Podczas pogrzebu doszło do przepychanki między Marianem Lichtmanem a Andrzejem Kosmalą. Wspomnieć też trzeba niekończącą się aferę wokół testamentu muzyka.
W środę 12 października Ewa Krawczyk za pośrednictwem Andrzeja Kosmali przekazała oświadczenie w mediach społecznościowych. Dotyczy kradzieży pamiątek, jakie pozostawiają osoby odwiedzające grób jej męża.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz: Marian Lichtman: "Pan Kosmala całe życie bał się zespołu Trubadurzy"
- Kradną, co tylko się da. To się zdarza systematycznie, co dwa-trzy miesiące. To bardzo przykre. Wczoraj się popłakałam, gdy zobaczyłam, że zniknęła pamiątkowa tablica marmurowa po francusku zrobiona przez fankę Krzysztofa z Francji. Podobnie jak przepiękne marmurowe znicze przywiezione przez naszego przyjaciela z zagranicy. (…) Owszem, kradną kwiaty czy znicze, żeby zarobić, ale pamiątki imienne? Nikt tego nie kupi!— powiedziała później Krawczyk w rozmowie z "Faktem".
Wdowa po zmarłym piosenkarzu dodała, że rozważa nawet zainstalowanie monitoringu nad grobem swojego męża. Andrzej Kosmala, wieloletni menadżer i przyjaciel Krawczyka, zasugerował pod oświadczeniem wdowy, że kradzieży mogą dokonywać wrogowie Krzysztofa i Ewa z Łodzi.
Marian Lichtman, który wraz z Krawczykiem stworzył w latach 60. zespół Trubadurzy, nie wierzy w słowa Krawczyk. Jest zdania, że kobieta wraz z Kosmalą specjalnie wprowadzają ludzi w błąd.
– To jest szokujące! Rozprawa się zbliża, więc chcą podreperować wizerunek. O pieniądzach nic nie mówią. Teraz będą krzyczeć: łapać złodzieja! Żerują na najniższych instynktach. Szukają współczucia u ludzi, żeby nie pomóc człowiekowi, który żyje na granicy ubóstwa. Oni nie śpią po nocach i myślą, co zrobić, żeby zaistnieć w mediach. Krzysztofa Krawczyka ludzie uwielbiali! Kto miałby go okraść w kulturze chrześcijańskiej? Cios poniżej pasa. Moralnie upadli nisko. A podsycanie opinii publicznej? To zwykłe wyrachowanie. Depczą po jego grobie! - powiedział Lichtman w rozmowie z portalem cozatydzien.tvn.pl.
Muzyk jest przekonany, że Krawczyk i Kosmala szukają atencji, żeby nikt nie zwracał uwagi na sprawę dla Krzysztofa Igora Krawczyka. - Siostra Ewy Krawczyk nigdy nie pracowała, była bezrobotna, a nagle ma piękne mieszkanie? To wszystko za pieniądze Krzysztofa Krawczyka. A dla biednego Krzysia, który choruje przez wypadek spowodowany przez ojca, nie było nawet pokoju w domu ojca - powiedział.
Wspomniał o tym, że jego żona pytała kiedyś Krawczyka, dlaczego w jego domu nie mieszka syn. - Spuszczał głowę i się nie odzywał. Nawet matka Krzysztofa nie mieszkała z nimi. Wywieźli ją do domu starców poza Łódź, żeby nie miał z nią kontaktu. A cała rodzina Ewy nocowała w ich mieszkaniu. Krzysztof ciężko chorował, zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. To scenariusz na najgorszy film - dodał.
Cozatydzien.tvn.pl próbował się skontaktować z Kosmalą, ale mężczyzna nie chciał rozmawiać. Krawczyk z kolei stwierdziła, że nie zamierza komentować "tych bzdur".