Menadżerka prywatnej wyspy pogrąża Heard. Zdradza, czego była świadkiem
Tara Roberts, która zarządza prywatną wyspą Johnny'ego Deppa, zeznała, że widziała Deppa ze skaleczonym nosem. Słyszała też kłótnię pomiędzy nim a jego byłą żoną.
Sądowa batalia między Johnnym Deppem a Amber Heard toczy się już od sześciu lat. To dłużej niż trwał ich związek. Poznali się na planie filmu "Dziennik zakrapiany rumem" w 2010 r. Zaręczyli się w grudniu 2014 r., a ślub wzięli w lutym 2015 r. Ich małżeństwo przetrwało zaledwie 20 miesięcy i, jak się okazało później, kosztowało ich sporo nerwów.
W sierpniu 2016 r. para uzyskała rozwód. Ale okazało się, że to dopiero początek. W 2018 r. aktorka opublikowała artykuł w "The Washington Post", w którym przedstawiła siebie jako ofiarę przemocowego związku. Choć nie podała nazwiska Deppa, ten postanowił wytoczyć jej proces. Sprawa ruszyła kilka tygodni temu i jest dziś tematem numerem jeden w plotkarskich mediach.
Już wcześniej dostaliśmy przedsmak tego, co nas czeka. Heard i Depp spotkali się w sądzie po tym, jak aktor wytoczył proces magazynowi "The Sun", który nazwał go "żonobijcą". Na sali rozpraw wypłynęły szokujące szczegóły dotyczące ich związku. Awantury, bójki, używki, defekacja do łóżka i okaleczenia – to wszystko powraca i tym razem w procesie, który transmitowany jest na żywo w telewizji.
ZOBACZ TEŻ: Amber Heard i Johnny Depp ponownie w sądzie. Publicznie piorą brudy
26 kwietnia w sądzie zeznawała Tara Roberts, która zarządza prywatną wyspą Johnny'ego Deppa. Roberts zeznała, że początkowo Depp i Heard byli "bardzo miłą, zakochaną w sobie parą. Ona dla niego gotowała, dbali o siebie nawzajem, byli bardzo szczęśliwi".
Później wspominała o incydencie, do jakiego doszło w 2015 r. Depp zjawił się w jej biurze roztrzęsiony. Później przyszła Heard, przepraszała go i prosiła, by wrócił do domu. Ostatecznie para wróciła do domu. Roberts wraz ze współpracownicą poszły sprawdzić, co się dzieje.
Usłyszały odgłosy kłótni dobiegające sprzed domu. - Amber mówiła mu, że jest skończonym aktorem, że "umrze jako gruby, samotny starzec". Wtedy usłyszałyśmy, jak Johnny odpowiada: "Uderzyłaś mnie puszką" - zeznała Roberts.
Gdy ich zobaczyły, Heard miała szarpać Deppa, by wrócił do domu. Roberts postanowiła ich rozdzielić i zabrała aktora do kawiarni. W sądzie powiedziała, że nie reagował na zaczepki Heard.
- Stał ze zwieszonymi rękami i nic nie robił - powiedziała. Dodała też, że aktor miał ślad na nosie, który był widoczny także następnego dnia. Heard nie miała żadnych śladów.
Roberts zeznała także, że raz znalazła Deppa zamroczonego na plaży. Spadł z hamaka, na którym spał.