Wszystko dzięki miłości
Decyzja o podjęciu terapii i ustatkowaniu się niewątpliwie była najlepszą, jaką mógł podjąć. Jeszcze kilka lat temu mówił, że zrobił to głównie dla swojej córki Soni. Nie można jednak nie zauważyć, że dużą rolę w przemianie aktora miała jego ukochana, Justyna Jeger-Nagłowska. To u jej boku odnalazł spokój i szczęście. Dziś mogą się cieszyć wspólnymi chwilami wytchnienia.
- Trochę poprzyjmowałem na siebie na kredyt. Miałem bardzo dużo zajęć, bo zbieram plon mojej trzeźwości i wróciły do mnie propozycje. (…) Myślę, że jak ta fama o mnie się rozeszła, to propozycje się skurczyły, bo kto chce pracować z aktorem, który zawala plan, przychodzi nietrzeźwy, albo w ogóle nie dociera? Dla mnie jednak najgorsze było, że przestało mi się podobać to, co robię, nie czerpałem już z tego żadnej przyjemności - przyznał gorzko gwiazdor.