Open'er 2022. Ludzie wychodzili z koncertu Podsiadły. Powód? Brak miejsc

W sobotnią noc zakończył się festiwal Open'er, który wrócił na gdyńskie lotnisko po dwuletniej przerwie. Ta edycja zapisze się w pamięci uczestników z pewnością dzięki fatalnemu trzeciemu dniu, gdy to po raz pierwszy w historii wydarzenia została przeprowadzona ewakuacja. Z powodu gwałtownego załamania pogody podjęto decyzję o zawieszeniu festiwalu na trzy godziny, wszyscy musieli opuścić jego teren. Odwołane koncerty (w tym Dua Lipy), korki, chaos... Na szczęście organizatorzy mieli jeszcze jeden dzień, by zatrzeć tamto wrażenie. A zapowiadał się świetnie: The Killers, Podsiadło, Taco...

Tylko dlaczego Dawid Podsiadło, artysta wyprzedający całe stadiony (co jest wręcz historycznym wyczynem dla polskich muzyków), zagrał koncert nie na głównej scenie festiwalu a pod namiotem? Tent Stage to scena na drugim końcu terenu Open'era zadaszona wielkim namiotem, raczej kameralna, mogąca pomieścić dużo mniej ludzi. Ci, którzy się zmieścili, byli ściśnięci jak sardynki. Ci, którzy pod namiot nie weszli, słuchali koncertu stojąc z boku, na tyłach, oglądając scenę na maciupkim telebimie. Nie brzmi jak wymarzone warunki do rozkoszowania się ukochanym artystą, prawda?

"Głośniej, głośniej!" dało się słyszeć skandowanie ludzi, którzy chcieli uczestniczyć w występie, ale musieli zadowolić się bocznymi miejscami. Nagłośnienie poza namiotem było fatalne, w dodatku gdy na drugim końcu lotniska koncert zaczął Taco Hemingway, było go słychać lepiej niż Dawida!

Trzeba było przyjść wcześniej? Problem w tym, że wcześniej grał headliner tego dnia - grupa The Killers. By mieć jako takie warunki na koncercie Podsiadły, trzeba by było zrezygnować z części innego świetnego występu.

"W ten sposób ludzie się nie dostali do namiotu, albo siedzieli przez godzinę w pustym, czekając na niego, tracąc inne po drodze, a bilet na jeden dzień 350 zł!" - czytam w komentarzach w sieci następnego dnia. "Były takie tłumy, że nie sposób było się zbliżyć, by cokolwiek zobaczyć choćby na telebimie. Większość ludzi tak, jak my, niestety rezygnowało" - piszą osoby, dla których ten Open'er nie skończył się tak, jak oczekiwały.

Wszyscy zgodnie twierdzą, że Dawid Podsiadło powinien zagrać na wielkiej, głównej scenie (tego dnia miał zagrać zespół The Chemical Brothers, ale z powodu choroby muzyka koncert odwołano, to dawało świetną szansę na przeniesienie występu). Na to zasługuje jego muzyka, na to zasługują przede wszystkim jego fani, których jest całe mnóstwo. Sęk w tym, że Podsiadło robiąc sobie przerwę od stadionowego grania dał koncert bardziej kameralny, jego nowe "leśne" aranżacje przebojów nie wymagają nie wiadomo jakiej oprawy z fajerwerkami i laserami. Tent Stage zdecydowanie mu wystarczył.

Pewnie też liczył się z tym, że część ludzi zostanie na poprzedzających go The Killers, inni wyjdą wcześniej na kolejnego gwiazdora sceny: Taco Hemingwaya. Zostanie grupka ludzi doskonale mieszcząca się pod namiotem... Ale pewnie nikt sobie nie życzył, by odchodzący z rezygnacją fani czuli taki zawód.

Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski