Oświadczenie królowej Elżbiety pełne jest sugestii. Przyszłość nie wygląda kolorowo
"Moja rodzina" i "rodzina Harry’ego". Oświadczenie wydane osobiście przez królową to dowód na to, że odejście Harry’ego i Meghan spowodowało nie tylko kryzys monarchii. To przede wszystkim rodzinna trauma. Analizujemy słowa Elżbiety krok po kroku.
Schizma na brytyjskim dworze to wiodący temat w mediach na świecie. Jednym, wydawałoby się niewinnym oświadczeniem, Harry i Meghan wywołali potężny kryzys w kraju. Politycznie, społecznie, a przede wszystkim wizerunkowo cierpi cała rodzina królowej.
O tym, jak poważna jest to sprawa, przekonaliśmy się 13 stycznia, gdy monarchini zwołała specjalny szczyt w posiadłości Sandringham. Emocje większe jak podczas szczytu NATO, na którym to decyduje się o losach świata, a nie jednej rodziny i pary, która chce żyć sobie po swojemu w mlekiem i miodem płynącej Kanadzie – znanej też jako piękna kraina, gdzie nie ma reporterów brytyjskich brukowców.
Zobacz: Królowa Elżbieta rozczarowana postawą wnuka
Co ustalono w posiadłości niemalże otoczonej korowodem dziennikarzy?
Brytyjskie media od rana śledziły rozwój wydarzeń w Sandringham. Najpierw dowiedzieliśmy się, że tuż przed startem rodzinnej dramy z posiadłości wywieziono księcia Filipa. Świetny obrazek dla tabloidów: schorowany senior nie zniósłby przecież tego, co miało się wydarzyć za kilka godzin.
Histeryczny obrazek wyglądał coraz gorzej i gorzej. Pojawiły się informacje, że w królewskim szczycie nie będzie uczestniczyć ani Meghan (która zaszyła się w kanadyjskich pieleszach), ani Kate (ma ważniejsze obowiązki), ani księżna Camilla (stężenie dramatów byłoby już nie do zniesienia).
Królowa zaplanowała, że będzie rozmawiać tylko z tymi członkami rodziny, którzy urodzili się na królewskim dworze.
I tak po długiej naradzie, królowa opublikowała oświadczenie. O co w nim tak naprawdę chodzi?
1."Dziś moja rodzina odbyła bardzo konstruktywną dyskusję dotyczącą przyszłości mojego wnuka i jego rodziny"
Te słowa budzą sporo emocji wśród Brytyjczyków. "Moja rodzina" vs "rodzina mojego wnuka". Mówi się, że tym samym Elżbieta potwierdziła, że jest głęboko dotknięta odejściem Meghan i Harry’ego i porzuceniem obowiązków. To też chyba najbardziej osobiste oświadczenie, jakie pojawiło się w historii panowania królowej.
Jak podkreśla reporterka "Daily Mail", Elżbieta uwypukliła w tym zdaniu, że nie tylko jest szefem Firmy, ale przede wszystkim babcią, którą bolą takie zagrania. Nie od dziś wiemy, że królowa zrobi wszystko dla monarchii. Poświęciła swoje życie służbie Wspólnocie, więc trudno jej zrozumieć, że ktoś może tak łatwo się od tego odciąć.
2."Moja rodzina i ja całkowicie wspieramy Harry’ego i Meghan w ich pragnieniu, by stworzyć sobie nowe życie"
Królowa celowo pisze "Harry i Meghan" i nie przedstawia ich oficjalnymi tytułami? Do tej pory w każdym oświadczeniu zwracała się do nich per książę i księżna Sussex. Mówi się, że być może królowa sugeruje tutaj, że w najbliższej przyszłości wnuk i jego żona stracą książęce tytuły. Nie dziwi fakt, że Elżbieta już teraz nie odebrała im tytułów. To przecież tylko zaogniłoby i tak już piekielnie parzącą płomieniami zdrady i skandalu sytuację.
I jeszcze to straszne "moja rodzina i ja" podkreślone kolejny raz… Tak jakby dawała znać, że "royal family" to już nie będzie też Harry i Meghan.
3."Chociaż wolelibyśmy, żeby pozostali przy swoich obowiązkach jako pełnoprawni członkowie rodziny królewskiej, szanujemy i rozumiemy ich wolę, by żyć niezależnie"
Auć, i znów to potwierdzenie, że lepiej byłoby, gdyby Harry i Meghan nie "abdykowali". Państwo Sussex byli swego czasu przedstawiani jako nowa nadzieja dla skostniałej monarchii brytyjskiej. Tyle mówiło się o tym, że Harry i Meghan, do spółki z Williamem i Kate (tzw. "Fantastyczna Czwórka") nie tylko utrzymają monarchię przy życiu, ale przekonają do niej tysiące sceptycznie nastawionych Brytyjczyków.
4."Harry i Meghan stawiają sprawę jasno, że nie chcą być zależni od publicznych pieniędzy w swoim nowym życiu”. A chwilę później pisze: „Ustalono, że będzie okres przejściowy, który Susseksowie spędzą w Kanadzie i Wielkiej Brytanii"
Na ten temat nic jednak więcej się nie dowiadujemy. Potwierdziło się tylko to, co już wiemy z pierwszego oświadczenia Harry’ego i Meghan. Można jednak teraz już sądzić, że małżonkowie nie mają ochoty wracać do Wielkiej Brytanii. Królowa mogłaby przecież walczyć o to, by zatrzymać ich siłą, ale co by to dało?
5."Są to poważne sprawy, które moja rodzina musi rozwiązać i przed nami jeszcze wiele pracy, ale poprosiłam o to, by ostateczna decyzja zapadła w najbliższych dniach"
Co to oznacza? Po pierwsze to, że nie ma jeszcze końca tej afery. Rodzina królewska musi poinformować teraz opinię publiczną, jak będzie wyglądało finansowanie Harry’ego i Meghan w tym "okresie przejściowym". Powinni też ustalić, jak będzie wyglądało zaangażowanie małżonków w hrabstwo Sussex. Całkiem je porzucą? Zostawią sobie tam dom? Kto będzie płacił za jego utrzymanie? Co z ochroną w Kanadzie? Na te pytania będą musieli odpowiedzieć.
Co ciekawe, krążą plotki, że Harry i Meghan przymierzają się do udzielenia telewizyjnego wywiadu jakiejś amerykańskiej stacji. Być może tam – na własnych warunkach – opowiedzieliby o planach na to nowe życie. Pytanie jest jeszcze jedno: czy naprawdę uda im się uciec od tabloidowej nagonki, której małżonkowie stali się ofiarami w Wielkiej Brytanii? Czy w Kanadzie rzeczywiście będzie im tak bajkowo i – co najważniejsze – bezproblemowo? A to są sprawy, które nie załatwi żadne oświadczenie.