Pandemia pokrzyżowała ślubne plany Pawlikowskiej. Powetowała sobie w szczególny sposób
Beata Pawlikowska od dłuższego czasu ma niezwykły plan co do swojego ślubu. Jednak obecne czasy ciągle jej na to nie pozwalają. Z tego powodu postanowiła poprawić sobie humor poprzez zwiększenie swojego zwierzyńca.
Pandemia koronawirusa wywróciła do góry nogami plany wielu ludzi na całym świecie, w tym Beaty Pawlikowskiej. Znana podróżniczka planowała wziąć w ubiegłym roku nie jeden, lecz sto (!) ślubów w różnych zakątkach świata z narzeczonym Amerykaninem Dannym Murdockiem. Jeden z nich na pewno miał się odbyć w Danii. To właśnie z tego kraju pochodzi matka partnera Pawlikowskiej. Rzeczywistość jednak jest nieubłagana i jak na razie para nie wzięła nawet jednego ślubu.
- Przekładamy plany na bliżej nieokreśloną przyszłość, bo nie wiadomo, jak długo potrwają ograniczenia w podróżowaniu i spotykaniu się z ludźmi - powiedziała w rozmowie z gazetą "Twoje Imperium". Z tego powodu 56-latka postanowiła zając się czymś innym.
- Na razie więc zaadoptowaliśmy dwa bezdomne miejskie kotki. W związku z tym w domu mamy już cztery koty: Krzysztofa Kolumba, Elvisa Presleya, Alberta Einsteina i Pabla Picassa. Gdyby nie pandemia, zapewne byśmy ich nie przygarnęli, więc, jak widać, wszystko ma swoje dobre strony – przyznała.
Zobacz: Branża ślubna zamrożona. Kiedy rząd pozowli na organizację wesel?
Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu w jednym z wywiadów Pawlikowska stwierdziła, że pandemia koronawirusa miała nas czegoś nauczyć. Co miała na myśli? Przede wszystkim naukę szacunku do otaczającego nas świata, do natury. Nie widzi żadnego przypadku w tym, że wirus pojawił się na targowisku.
- Myślę, że nie przez przypadek ten wirus pojawił się w miejscu, gdzie były dręczone, torturowane i zabijane zwierzęta, czyli na tak zwanym mokrym targu - wyjaśniła w rozmowie z Plejadą.
Podróżniczka jest przekonana, że wybuch pandemii ma na celu ochronę zwierząt.
- Jednym z objawów zachorowania na COVID-19 jest obniżony próg bólu, który skutkuje tym, że ludzie nie odczuwają objawów. […] Myślę, że on pojawił się na targowisku w Wuhan właśnie dlatego, żeby pomóc zwierzętom. Miał obniżyć ich próg bólu, czyli ulżyć ich cierpieniu – powiedziała.