Coraz silniejszy konflikt
Magdalena Rzemek-Urbanowicz ma nieco inną wersję:
- Nie otrzymaliśmy żadnego awizo, ale nasze słowne ustalenia były inne. Spotkaliśmy się z tą panią 24 kwietnia. Poinformowała nas, że znalazła kupców i spytała, kiedy się wyprowadzimy. Od początku lipca mieli się wprowadzić nowi właściciele. Ale nasz syn chodzi do drugiej klasy podstawówki, więc poprosiliśmy panią Agnieszkę, czy możemy się wyprowadzić w połowie czerwca, żeby nasz synek mógł w spokoju ukończyć drugą klasę. Nie zgodziła się, ale ustaliliśmy, że wyprowadzimy się do końca maja, prosząc, by do 8 maja nie nękała już męża telefonami, bo przygotowujemy projekt i będziemy poza miastem. A tu nagle 1 maja dostajemy wiadomość: "informuję, że w związku z bezumownym korzystaniem z mieszkania, podnoszę czynsz do 2 tys.zł. Brak terminowej wpłaty czynszu spowoduje wystąpieniem na drogę sądową, celem dochodzenia swoich roszczeń".
Konflikt przybierał na siłę, a 4 maja Agnieszka Wróblewska zdecydowała się wkroczyć do swojego mieszkania:
- Przyszłam do mieszkania sprawdzić, czy lokatorzy są już spakowani, czy się wyprowadzili. Ale mój klucz nie pasował. Zadzwoniłam na policję i dyżurny poinformował, że mam prawo rozkręcić zamki we własnym mieszkaniu. Już nie miałam siły na tę walkę, chciałam po prostu odzyskać swoje lokum. Przecież to moja własność, a oni przebywali tam bezprawnie - mówi.