Polska piosenkarka zostanie wyrzucona z domu? "Straciłam tożsamość i godność"
Sprawa trafiła do sądu
Wokalistka znana z zespołu Brathanki i programu "Szansa na sukces" ma ogromne problemy. Wszystko przez spór z właścicielką lokalu, w którym mieszka, Agnieszką Wróblewską. Obie panie nie chcą dać za wygraną. O co w tym wszystkim chodzi i kto ma rację?
Cała sprawa toczy się w Kołobrzegu, gdzie obie panie mieszkają. Magdalena Rzemek-Urbanowicz twierdzi, że właścicielka mieszkania okradła ją z rzeczy osobistych. Natomiast Agnieszka Wróblewska podkreśla, że piosenkarka od miesięcy nie chce wyprowadzić się z mieszkania, które wynajmuje.
- Straciłam tożsamość, godność - mówi w rozmowie z "Faktem" Rzemek-Urbanowicz.
- Prawo, które obecnie bardziej chroni lokatorów niż właścicieli mieszkań, jest chore. Może wreszcie ktoś z tym zrobi porządek - odpowiada właścicielka lokalu.
Jak doszło do konfliktu?
Izabela Trojanowska walczy z budowlańcami: "Od 3 lat próbuję wykończyć mieszkanie, bezskutecznie"
Dwie różne wersje - która jest prawdziwa?
Agnieszka Wróblewska kupiła mieszkanie za pieniądze, które otrzymała w ramach odszkodowania po wieloletniej batalii sądowej ze szpitalem. W wyniku źle odebranego porodu jej syn jest niepełnosprawny. W październiku 2015 Magdalena Rzemek-Urbanowicz wynajęła na czas nieokreślony ten lokal i wprowadziła się tam z mężem i córką. Wszystko układało się rewelacyjnie, dopóki pani Agnieszka nie poinformowała najemców o zamiarze sprzedania mieszkania. W tym jednym obie panie się zgadzają, dalej natomiast mają dwie różne wersje.
Wróblewska twierdzi, że wręczyła najemcom pisemne wypowiedzenie umowy z 30-dniowym okresem na przeprowadzkę. Podobno Rzemek-Urbanowicz odmówiła podpisania dokumentu i wygoniła kobietę z mieszkania. "Fakt" przytacza również treść smsa, jakiego pani Agnieszka otrzymała od lokatorki:
"Pani Agnieszko, nie wyobrażam sobie w najgorszych snach, by matka matce z rodziną dała 30 dni na wyprowadzenie się z powodu sprzedaży. Przed Wigilią 3 dni zgotowała pani nam piekło, ja popłakałam się, syn płakał, bo mama płacze, żal ściska, za chwilę miało być pieczenie ciasteczek, dzisiaj ustroimy pięknie mieszkanie, ale już nic nie jest kolorowe. Brak mi słów. Od dziś szukamy mieszkania".
Co wydarzyło się dalej?
Chętni na kupno mieszkania
Według właścicielki po tej sytuacji rodzina przestała reagować na jakikolwiek kontakt z jej strony. Wersja pani Magdy jest zupełnie inna:
- Właścicielka przed świętami napisała do męża SMS, że chciałaby to mieszkanie sprzedać. Nie ukrywam, że mnie to zaskoczyło, bo przy podpisaniu umowy zależało jej na długim okresie najmu, nam zresztą też. Tego dnia jeszcze poprzez rozmowę telefoniczną pani Wróblewska oznajmiła, że sprzedaż może potrwać i nie ma się co na zapas martwić - mówi piosenkarka w rozmowie z tabloidem.
W marcu pojawili się chętni na kupno mieszkania, a Wróblewskiej zależało, aby rodzina wyprowadziła się jak najszybciej:
- Wciąż tam byli, choć pierwszy termin wypowiedzenia minął 21 stycznia. Wysłałam więc do pani Magdy dwukrotnie wypowiedzenia pocztą, bo według przepisów dokument nieodebrany dwa razy uznaje się za doręczony. Zgodnie z tym lokatorzy powinni wyprowadzić się do 1 maja, ale tak się nie stało - opowiada.
Coraz silniejszy konflikt
Magdalena Rzemek-Urbanowicz ma nieco inną wersję:
- Nie otrzymaliśmy żadnego awizo, ale nasze słowne ustalenia były inne. Spotkaliśmy się z tą panią 24 kwietnia. Poinformowała nas, że znalazła kupców i spytała, kiedy się wyprowadzimy. Od początku lipca mieli się wprowadzić nowi właściciele. Ale nasz syn chodzi do drugiej klasy podstawówki, więc poprosiliśmy panią Agnieszkę, czy możemy się wyprowadzić w połowie czerwca, żeby nasz synek mógł w spokoju ukończyć drugą klasę. Nie zgodziła się, ale ustaliliśmy, że wyprowadzimy się do końca maja, prosząc, by do 8 maja nie nękała już męża telefonami, bo przygotowujemy projekt i będziemy poza miastem. A tu nagle 1 maja dostajemy wiadomość: "informuję, że w związku z bezumownym korzystaniem z mieszkania, podnoszę czynsz do 2 tys.zł. Brak terminowej wpłaty czynszu spowoduje wystąpieniem na drogę sądową, celem dochodzenia swoich roszczeń".
Konflikt przybierał na siłę, a 4 maja Agnieszka Wróblewska zdecydowała się wkroczyć do swojego mieszkania:
- Przyszłam do mieszkania sprawdzić, czy lokatorzy są już spakowani, czy się wyprowadzili. Ale mój klucz nie pasował. Zadzwoniłam na policję i dyżurny poinformował, że mam prawo rozkręcić zamki we własnym mieszkaniu. Już nie miałam siły na tę walkę, chciałam po prostu odzyskać swoje lokum. Przecież to moja własność, a oni przebywali tam bezprawnie - mówi.
Policja wkroczyła do akcji
Rodzina opuściła lokal przy asyście funkcjonariuszy. Ze sobą zabrali tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a po resztę mieli wrócić 8 maja.
- Tylko że 6 maja dostaliśmy SMS, że rzeczy musimy zabrać następnego dnia. 8 maja pani Agnieszka miała wyjechać na turnus rehabilitacyjny z synem i wrócić dopiero 27. Zatem jedyną szansę odebrania swoich rzeczy mieliśmy w dniu koncertu w Kwidzyniu. Nie było możliwości, żebyśmy zdążyli na czas. Mimo wszystko mąż wsiadł w nocy w samochód i przyjechał do Kołobrzegu. Pod blokiem przy śmietniku zauważył już wystawione rzeczy z mieszkania, również nasze. W mieszkaniu była już ekipa Pani Wróblewskiej i wystawiała przez próg część naszych rzeczy, nie wpuszczając męża do środka. Oznajmiła, że resztę rzeczy odbierzemy po jej powrocie - żali się Rzemek-Urbanowicz.
Sprawa w sądzie
Po 8 maja, Wróblewska wpuściła do mieszkania ekipę remontową. Rzeczy rodziny zostały wystawione na zewnątrz, aby mogli je odebrać w innym terminie. Pozostał tylko sprzęt elektroniczny na poczet niezapłaconego rachunku za prąd. 27 maja właścicielka lokalu wyjechała z synem, a dzień wcześniej rodzina Rzemek-Urbanowicz wykręciła zamki i włamała się do mieszkania. Według relacji mieszkają tam do dzisiaj.
- Dwa dni prosiliśmy, żeby wydano nam resztę rzeczy z mieszkania, m.in. wartościowy sprzęt muzyczny. Gdy to się nie udało, wezwaliśmy policję i weszliśmy do mieszkania. To, co się wydarzyło, doprowadziło naszą rodzinę do utraty godności, spokoju, bezpieczeństwa i pozytywnej energii - mówi z płaczem pani Magda.
Aktualnie Agnieszka Wróblewska złożyła sprawę o eksmisję. Kto w tym sporze ma rację? O tym z pewnością zadecyduje sąd.