Roger Waters odpływa w makabrycznych wizjach. "Jestem na ukraińskiej liście zabójstw"
Roger Waters określa wprawdzie wojnę w Ukrainie bezsensowną, ale niestety szerzy jednocześnie szkodliwe komentarze. A co za tym idzie, przyczynia się do dezinformacji. Muzyk jednak nie ustaje w swoich przekonaniach. Dowodzą one jednak, że ocena sytuacji w wykonaniu Watersa nie jest trzeźwa, a kompletnie kuriozalna.
"Jeśli należysz do tych, którzy mówią: 'kocham Pink Floyd, ale nie znoszę poglądów Watersa, możesz od razu wypieprzać z baru. Dziękuję za uwagę, a teraz miłego odbioru" - cytuje muzyka "Rolling Stone". Takie wypowiedzi mają padać podczas koncertów Pink Floyd.
Dowodzą, iż Waters zdaje sobie sprawę, że jego przekonania i wypowiedzi są, delikatnie mówiąc kontrowersyjne, jeśli czasami nie kuriozalne. Jednocześnie nie ma najmniejszego zamiaru ich zmieniać. I o ile oddać należy, że każdy ma prawo do własnego zdania i poglądów, o tyle trudno wymagać, by słuchacze Pink Floyd zgadzali się w pełni z tym, co Waters opowiada w mediach, także tych społecznościowych.
Muzyk od zawsze uchodził za zaangażowanego politycznie, ale teraz jego działalność w tej materii skutecznie kładzie się cieniem na jego muzyczne dokonania. Mimo to z jego wypowiedzi wynika (w dużym uproszczeniu), że na skutek działań NATO i nacisków Zachodu Putin musiał najechać Ukrainę. I chociaż Waters także twierdzi, że to "bezsensowna i bezcelowa wojna", ma zgoła inny ogląd niż większość.
Zobacz wideo: Specjalista komentuje mowę ciała Putina. "Na pewno nie jest zdrowy"
Z jednej strony solidaryzuje się z ofiarami wojny, z drugiej potrafi szerzyć szkodliwe komentarze, iż to ukraińska strona jest okupantem, szczególnie w rosyjskojęzycznych częściach kraju.
Co więcej, muzyk udzielił obszernego wywiadu magazynowi "Rolling Stone", w którym starał się bronić swoich tez. Wracał m.in. do sytuacji w Syrii czy Izraelu, raz po raz porównując zbrojne konflikty i polityczne zawiłości.
Trudno jednak zgodzić się ze zdaniem muzyka, jakoby dążenie Palestyńczyków do niepodległości było analogiczną sytuacją do... Rosjan uciśnionych przez Ukraińców. Im bardziej Waters zagłębiał się w meandry międzynarodowej polityki, tym bardziej zdawał się w nich gubić, a nawet upraszczać skomplikowane kwestie.
Jednocześnie uczulał zarówno na rosyjską, jak i zachodnią propagandę - ta druga jego zdaniem szczególnie przyczynia się do zniekształcenia całego obrazu konfliktu. Co więcej, muzyk postawił się sam w pozycji zagrożonego za przekazywanie określonych treści. Bez ogródek wypalił w wywiadzie, że... jest na ukraińskiej liście do zabicia. To nie żart, przynajmniej w głowie Watersa.
- Jestem na liście, zabili już wielu... A kiedy cię zabiją, napiszą tylko "zlikwidowany" na twoim zdjęciu. Cóż, jedno z tych zdjęć jest moje - mówił magazynowi.
Dziennikarz przeprowadzający rozmowę zauważył przytomnie, że rewelacje Watersa nie są prawdą, ale nie są też do końca kłamstwem. Jak podaje James Ball, istnieje podobno pewna lista prowadzona przez skrajnie prawicową organizację ukraińską, która zawiera setki tysięcy wrogów Ukrainy, od rzekomych członków prywatnej firmy wojskowej Wagnera po dziennikarzy oskarżonych o współpracę z rządami marionetkowymi w regionie Donbasu.
Strona z ową listą została całkowicie potępiona na arenie międzynarodowej – ale nie została usunięta przez sam rząd ukraiński. Wspomniana lista według oficjalnego przekazu nie jest listą zabójstw, a raczej "informacją dla organów ścigania i służb specjalnych".
Przypomnijmy, że muzyk miał wystąpić w Polsce. Łukasz Wantuch, radny miasta Krakowa, wezwał do bojkotu i odwołania koncertu Rogera Watersa w Krakowie w 2023 roku. Finalnie koncert odwołano.
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski