Sława Przybylska mówi o stracie męża. "Poczucie osamotnienia wciąż jest"
Sława Przybylska przeżyła z mężem, Janem Krzyżanowskim, ponad 60 lat. Ukochany gwiazdy zmarł w listopadzie ubiegłego roku. Teraz wokalistka opowiedziała szczerze, jak radzi sobie z samotnością.
Sława Przybylska jest bezsprzecznie jedną z największych żyjących gwiazd rodzimej estrady. Jako nestorka polskiej piosenki nadal nie schodzi ze sceny. Bawi słuchaczy, śpiewając swoje największe przeboje i sama wciąż czerpie z tego niemałą radość i energię.
A na deski, mimo 92 lat, wciąż dziarsko wkracza w szpilkach. W wywiadach podkreśla, że ma zamiar śpiewać do śmierci - a przynajmniej do tego momentu, do którego pozwolą jej występować zdrowie i siły.
- Będę śpiewała do śmierci. Hanka Bielicka marzyła o tym, by umrzeć na scenie, niestety zmarła w szpitalu, więc ja mogę za nią powtórzyć, że chcę umrzeć na scenie, śpiewam, śpiewam i nagle mnie nie ma, to byłoby cudowne - mówiła w rozmowie z "Faktem" na początku lata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odeszli w 2023 roku. Pozostaną w naszej pamięci
Radość z występowania na scenie równoważyła i z pewnością równoważy trudne momenty w życiu prywatnym. W ubiegłym roku media obiegła wiadomość, że opiekuje się schorowanym mężem. Wokalistka mogła liczyć na pomoc bliskich, mąż był kilka miesięcy w zakładzie opiekuńczym, ale ostatecznie gwiazda zdecydowała się go zabrać do domu. Choć sama nie miała wiele sił, by sprawować nad nim opiekę. Niestety, w listopadzie zmarł.
Sława Przybylska w najnowszej rozmowie z "Faktem" opowiedziała, jak radzi sobie po śmierci męża. - W tej chwili jestem osobą osamotnioną, ponieważ odszedł mój mąż i gdybym nie miała tej pasji, śpiewania, to pewnie bym odeszła, bo nie byłoby sensu żyć. A i tak jest wokół pustka i rodzaj osamotnienia bardzo trudny, bo budzę się rano i nie ma obok nikogo, z kim mogłabym podzielić się słowem, słońcem, myślą - wyznała szczerze.
Opowiedziała również, co urzekło ją w mężu i co sprawiło, że trwali u swego boku całe życie. Chodziło nie tylko o wspólne pasje i zainteresowania. - Radością istnienia, którą umiał się dzielić. Nie zwracał uwagi na klęski czy niepowodzenia, miał poczucie humoru i nie traktował siebie tak poważnie serio. On nie narzekał, a razem utrzymywaliśmy kontakty z ludźmi, dla których radość istnienia też była ważna, którzy potrafili cieszyć się pięknem, drobnymi rzeczami - opowiadała.
Z Janem Krzyżanowskim przeżyła sześć dekad. Jego odejście niewątpliwie było dla gwiazdy ogromnym ciosem i nadal trudno jej się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Niemniej, jak mówi, sama stara się trzymać własnych rad, by poradzić sobie z samotnością. – Trzeba sięgnąć w te swoje zapasy przeżyć, zdarzeń, które były szczęśliwe. Trzeba je pielęgnować i kultywować - dodała.
Wokalistka nie kryje też, że szczególnie trudnym momentem będzie dla niej zbliżająca się rocznica śmierci męża. - Z tym nie da się sobie poradzić. To poczucie osamotnienia wciąż jest, potrzebny jest czas. Dlatego staram się tyle robić, by zapełnić tę pustkę. (…) Ważna też jest przyjaźń obok, ale często jest tak, że ludzie nie lubią kontaktować się z osobą, która przeżyła stratę, bo boją się, że ona będzie przerzucać na nich swoje smutki. Dlatego staram się o tym nie rozmawiać, to moja osobista sprawa i sama muszę sobie z tym poradzić. Dla mnie wielkim oparciem jest przyroda, bo jest piękna i wieczna. Tańczę razem z brzozami i to na nie przerzucam moje myśli - podsumowała.